Konstytucja zajmuje centralną rolę w panującym w demokracji porządku prawnym. Jej stałość mimo zmieniających się ekip rządzących stanowi o stabilności państwa jako całości. Stąd wszelkie jej zmiany powinny wynikać z rzeczowej debaty i dogłębnego zrozumienia, co obecna już ustawa zasadnicza zawiera, a czego w niej nie ma. Tego wymaga jakościowe podejście do procesu stanowienia prawa, gdzie konstytucja nie jest aktem, który można nadpisywać co drugi tydzień. Tymczasem Mateusz Morawiecki rzucił się wczoraj do zmian w ustawie zasadniczej w sposób, który przypomina zachowanie małego dziecka, które nie rozumie co znajduje się w jego ręku.
Premier postanowił bowiem wpisać do konstytucji “zasady państwa solidarnego i sprawiedliwego”. Oficjalnie chodziło o mocniejsze niż ustawowe umocowanie pomocy przygotowywanej przez rząd dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Problem w tym, że premier zasugerował tym samym zmiany… które już znajdują się w obecnej konstytucji. Ustawa zasadnicza w wielu artykułach zwraca się do idei równościowych i solidarnościowych, co Morawiecki zdaje się ignorować. Przybiera to jednak aż groteskowy wymiar po przywołaniu Art. 69. ustawy zasadniczej:
“Osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczaniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej”.
Wpisanie do Konstytucji przepisu, zapewniającego prawa niepełnosprawnych byłoby świetne.
Gdyby nie to, że on już tam jest. Od 21 lat.
I powierza to władzom publicznym.
A one mają to robić ustawą,
panie premierze. pic.twitter.com/urrW42EBPe— Tomasz Skory (@TomaszSkory) April 20, 2018
Premier jakby przeczytał konstytucję, to byłby świadom omawianego zapisu, ponieważ znajduje się on w ustawie zasadniczej od samego początku, czyli przeszło 21 lat. Tym samym wsparcie niepełnosprawnych jest już w pełni umocowane w konstytucji, co musi znaleźć teraz po prostu odzwierciedlenie na poziomie konkretnych ustaw, co jest odpowiedzialnością rządu. Ustawa zasadnicza nie jest zaś miejscem przenoszenia rozwiązań ustawowych typu 500+, jak proponował Andrzej Duda, ponieważ jest ona zbiorem zasad na jakich opiera się proces stanowienia prawa, musi mieć zatem charakter prosty, uniwersalny i ponadczasowy. Mateusz Morawiecki mówiąc o zmianach w konstytucji gwarantujących państwo solidarne stosuje tym samym zwykłą demagogię. Premier zmienił niestety ustawę zasadniczą w narzędzie łatania bieżącego kryzysu medialnego rządu. Wizerunkowo bowiem jest to zagrywka bardzo przemyślana. Wzmacnia bowiem propagandowy przekaz, że PiS naprawia niesprawiedliwość państwa, która była przed czasami dobrej zmiany tak rozległa, że znajduje swoje odzwierciedlenie aż w fundamencie III RP – konstytucji. Ruszenie ustawy zasadniczej w połączeniu z antagonizującym społeczeństwo projektem daniny solidarnościowej wywoła równocześnie przewidywalną reakcję opozycji, co przełoży się na stworzenie tematu zastępczego, który odwróci uwagę od problemu złamania przez PiS obietnic, jakie złożył opiekun niepełnosprawnych dzieci w 2014 roku.
Tym samym dla bieżących korzyści obóz rządzący sprowadza jakość stanowionego w Polsce prawa coraz bardziej do poziomu makulatury.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU