– O naszej scenie politycznej mogę powiedzieć jedno, że jesteśmy w klinczu. To znaczy jest PiS i opozycja (…), a pod względem jakiegokolwiek rozwoju stoimy w miejscu. Te manifestacje pokazują, że pora na zmiany. Może społeczeństwo obywatelskie, które buduje się oddolnie będzie, w stanie wymusić na przyszłych rządzących inne metody rządzenia. Na to stawiamy – z liderką Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Klementyną Suchanow o protestach i polskim społeczeństwie rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Od ponad dwóch tygodni na ulicach polskich miast ludzie protestują w obronie praw kobiet, ale też przeciwko rządom Zjednoczonej Prawicy i za laicyzacją państwa. Co, Pani zdaniem, wyniknie z tych protestów?
Klementyna Suchanow: Chciałabym wiedzieć, może to, czego ludzie się domagają, to znaczy rząd podda się do dymisji. Ale szczerze mówiąc, w tym momencie już wyniknęło bardzo dużo rzeczy, a społeczeństwo pokazało obecnej władzy, że potrafi się zjednoczyć w tym proteście, bo tutaj nie chodzi już tylko o prawa kobiet, które były zapalnikiem. Z każdym dniem okazuje się, że jest coraz więcej kwestii, które angażują kolejne grupy społeczne i mam nadzieję, że dzięki temu zaangażowaniu uda nam się wypracować wspólnie jakąś metodę w celu wyjścia z obecnej sytuacji.
Czy można już powiedzieć, że mamy obecnie do czynienia z rewolucją obyczajową?
Moim zdaniem tak. W ostatnich latach rządzący próbowali wprowadzić rozwiązania, które przybliżały nas do państwa wyznaniowego, a tymczasem znajdujemy się w XXI wieku i myślenie ludzi idzie w zupełnie innym kierunku. Zwłaszcza wśród młodzieży, która od 16 lat żyje w Unii Europejskiej i nie wyobraża sobie innego życia i odebrania im swobód i wolności w myśl wprowadzenia chorej wizji państwa.
Biorąc pod uwagę, że rewolucja pożera swoje dzieci, czy nie obawia się Pani, że może to być kolejny nieudany zryw narodowy?
Nie. Bardzo chętnie doczekam tego momentu, aż zostanę pożarta przez rewolucję, żeby ustąpić miejsca innym. Może to właśnie ten moment, bo budzi się nowe pokolenie, które walczy o swoje prawa. Choć uważam, że ten protest nie dotyczy tylko jednego pokolenia, że jest międzypokoleniowy.
W czasie protestów wysunięto bardzo wiele żądań, dotyczących różnych aspektów życia, od liberalizacji prawa antyaborcyjnego, poprzez dymisję rządu, regulacje społeczno-gospodarcze, aż do wypowiedzenia konkordatu. Jak zamierzacie wcielić w życie tak szeroki wachlarz postulatów, zwłaszcza, że najbliższe wybory parlamentarne mają się odbyć za trzy lata, a konstruktywne negocjacje z PiS-em są mało prawdopodobne?
Społeczeństwo nie chce czekać tak długo i domaga się dymisji rządu teraz. Moim zdaniem będziemy musieli się mobilizować, póki nie ustąpią. Mam tylko nadzieję, że nie odbędzie się to w sposób brutalny.
Wziąwszy pod uwagę, że sytuacja jest patowa, czy nie obawia się Pani, że może dojść do rozwiązań siłowych?
Taka decyzja, jak już, leży po stronie rządu. Na razie ludzie, którzy się sprzeciwiają, są na luzie, potrafią się również na manifestacjach dobrze bawić. To dlatego, że dla społeczeństwa PiS jest już skończony, zwłaszcza dla młodzieży, dla której rządzący są już tylko memem i obiektem drwin. Ludzie nie czują strachu przed Kaczyńskim, choćby nie wiem, jak się napinał, on sam stał się również obiektem żartów i satyry.
Czy Ogólnopolski Strajk Kobiet lub jakiś byt polityczny z niego wyłoniony planuje start w najbliższych wyborach parlamentarnych?
Nie. Nie zamierzamy przekształcać się w partię polityczną, ale te wśród nas, które będą chciały zaangażować się w politykę, dostaną od nas wsparcie. Wiele razy na ten temat dyskutowałyśmy i wciąż uważamy, że lepiej jest pozostać ruchem.
Dlaczego?
Dlatego, że jest jeszcze coś innego, niż życie polityczne. Jest też życie społeczne, zaniedbane w naszym kraju. Polega to na robieniu czegoś bezinteresownie, bez liczenia na kariery czy stanowiska. Może czas nauczyć się odpolityczniania i odkarierowiczania naszego życia społecznego. Moim zdaniem powinniśmy przestać tylko i wyłącznie kalkulować, a zacząć po prostu robić rzeczy dla ludzi.
O naszej scenie politycznej mogę powiedzieć jedno, że jesteśmy w klinczu. To znaczy jest PiS i opozycja, która jest zupełnie nieogarnięta i pod względem jakiegokolwiek rozwoju stoimy w miejscu. Te manifestacje pokazują, że pora na zmiany. Może społeczeństwo obywatelskie, które buduje się oddolnie będzie, w stanie wymusić na przyszłych rządzących inne metody rządzenia. Na to stawiamy.
Czy Pani zdaniem społeczeństwo obywatelskie będzie w stanie zmienić naszą scenę polityczną?
Mam nadzieję, że tak. Uważam, że naszym celem jest nie tylko demonstrowanie przeciwko PiS-owi, ale również wywieranie presji na partiach opozycyjnych, gdyż w ostatnich latach siłę ma tylko opór uliczny. Natomiast w parlamencie sytuacja po stronie opozycji jest słaba, nawet partie liberalne popierają rozwiązania, które nie idą w zgodzie z tym, czego oczekujemy, jeżeli chodzi o prawa kobiet.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU