Walka rządu z Komisją Europejską o skuteczne zamrożenie cen energii na 2019 rok dla odbiorców indywidualnych trwała od początku roku, gdy minister Tchórzewski i większość sejmowa naprędce przepchnęli przez Sejm kuriozalną ustawę o zamrożeniu cen na poziomie z 2018 roku. Wielu krytyków tego rozwiązania zwracało uwagę, że wymagana będzie notyfikacja KE, bowiem takie dotowanie sektora energetycznego musi zostać uznane za niedozwoloną w UE pomoc publiczną. W miniony weekend okazało się jednak, że negocjacje z unijnymi przedstawicielami zakończyły się po myśli rządu i zgoda KE potrzebna nie będzie. Wydawało się już, że oto rząd może ogłosić sukces, a Polacy mogą odetchnąć. Nic jednak bardziej mylnego. Problem zbyt niskich cen względem kosztów produkcji energii musiał wrócić niczym bumerang, a czarny scenariusz w kwestii nieuchronnych podwyżek cen w 2020 roku wieszczy prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin, który właśnie udzielił wywiadu “Dziennikowi Gazecie Prawnej”.
Czekamy na wnioski taryfowe i wtedy będziemy wiedzieli, czego się spodziewać. Pewnie będziemy mówić o wzroście cen energii elektrycznej, bo regulacja ustawowa zamroziła część cen detalicznych na ten rok. Pewnym wyznacznikiem jest rynek hurtowy. Natomiast taryfy, które zatwierdzamy, to regulacja kosztowa. Nie opiera się ona wyłącznie na bieżących cenach z rynku, ale i kosztach przedsiębiorstw. A one kontraktują się nie tylko na giełdzie, ale i w umowach bilateralnych. Moim zadaniem jest uwzględnianie uzasadnionych kosztów i to będę robił. Ale teraz zasadniczym problemem jest nie cena, lecz brak ofert na sprzedaż energii elektrycznej, przez co niektórzy odbiorcy trafiają na znacznie droższego sprzedawcę rezerwowego– mówi Gawin w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie.
Prezes URE stwierdził z całą stanowczością, że nieodpowiedzialnym byłoby dziś obiecywanie odbiorcom detalicznym, że podwyżek nie będzie. Co więcej, jest zdania, że dalsze utrzymywanie zamrożenia cen jest szkodliwe dla całego rynku energii.
Według mnie nie powinno być to kontynuowane. Tego typu ingerencja zawsze ma złe konsekwencje dla funkcjonowania rynku – powiedział.
Rząd zapewne jednak pozostanie głuchy na takie apele i nadal będzie próbował ręcznie sterować cenami. Co ciekawe, to co w przypadku cen energii jest dla PiS jak najbardziej dopuszczalną ingerencją w działanie rynku, w przypadku drożyzny produktów spożywczych (zwłaszcza owoców i warzyw) jest niedorzecznym żądaniem opozycji.
– Pan Schetyna chyba obudził się w czasach gospodarki sterowanej. Nie jesteśmy w stanie sterować cenami. Ten czas się już skończył. Żyjemy w zupełnie innym okresie. Apeluję do pana Schetyny żeby się obudził i zobaczył, że żyjemy w zupełnie innym czasie, mamy gospodarkę rynkową i rynek reguluje ceny – stwierdził marszałek Senatu Stanisław Karczewski w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM. Jak dodał, rząd ani jakakolwiek siła polityczna nie jest w stanie narzucać cen pietruszki czy innych produktów.
Jak widać, nic polityków PiS nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne.
Źródło: “DGP”/RMF FM
fot. Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU