Podczas 88. miesięcznicy smoleńskiej Jarosław Kaczyński postawił ultimatum dwóm politykom obozu rządzącego w sprawie ustalenia ostatecznych przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Zbigniew Ziobro oraz Antoni Macierewicz usłyszeli, że prezes PiS jest gotów poczekać jedynie do 8 rocznicy katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, by “prawda” ujrzała światło dzienne. Zbigniew Ziobro jest zdecydowanie bliżej dostarczenia ostatecznych wniosków – w końcu śledztwo toczy się już ponad 7 lat, a w jego toku dokonano szeregu ekspertyz, przesłuchano dziesiątki świadków, pozyskano opinie biegłych – i choć prace prowadzą do takich samych konkluzji, jakie przedstawiła komisja Jerzego Millera, to podwładni Ziobrze prokuratorzy mają większe pole manewru. W przypadku śledztwa karnego nawet umorzenie może być sukcesem – w uzasadnieniu umorzenia mogą się przecież znaleźć wnioski, że pośrednią odpowiedzialność ponosi Donald Tusk – a o to przecież przede wszystkim chodzi.
Dużo większy problem ma szef MON, dla którego dodatkowo, za sprawą otwartego konfliktu szefa MON z prezydentem Dudą, przedstawienie wiarygodnych przyczyn katastrofy (a najlepiej zamachu) to kwestia być albo nie być w rządzie PiS. Tymczasem skład podkomisji smoleńskiej mu się sypie, a nowych ekspertyz albo brak, albo są tak absurdalne, że nawet zagorzali wyznawcy teorii zamachu zaczynają kręcić z niedowierzaniem głową. Praca jego “ekspertów” kosztuje budżet już przeszło 6 mln złotych, a efektów brak. Co gorsza, co chwila pojawią się wpadki, takie jak choćby ostatnio przyznanie przez przewodniczącego podkomisji Kazimierza Nowaczyka, że dopiero uczy się badania katastrof lotniczych oraz ujawnienie, że członkowie podkomisji głównie zajmują czytaniem raportu poprzedniej komisji. Choć Macierewicz dwoił się i troił, by przekonać, że w kwietniu jednak ogłosi przełom i ostateczne dowody na zamach w smoleńsku to chyba powoli sam przestawał wierzyć w swój sukces. Co więcej, jak donosi wczorajsza “Rzeczpospolita” w sukces podkomisji wierzy już zaledwie 15% Polaków.
Tymczasem szansa na olbrzymi sukces Antoniego Macierewicza właśnie spadła mu z nieba. Dosłownie i w przenośni za sprawą katastrofy wojskowego MiG-a 29 z minionego poniedziałku. Na pomoc przyszedł mu Michał Rachoń z TVP Info, który należy do grona zwolenników smoleńskiej teorii spiskowej. W swojej wczorajszej rozmowie z szefem MON spytał, czy podkomisja smoleńska jest zainteresowana szczegółami katastrofy myśliwca. Antoni Macierewicz tylko na to czekał – z pełnym przekonaniem postanowił wykorzystać sprawę wypadku do zbudowania analogii do katastrofy prezydenckiego TU-154M.
Komisja zwróciła się o zdjęcia obrazujące miejsca zdarzenia. Rzeczywiście samolot wielokrotnie lżejszy, mniejszy i słabszy przecież niż TU-154, a który zniszczył nieporównanie więcej drzew, bo nie jedną brzozę, tylko dziesiątki drzew, wychodzi z tego względnie cało. Skrzydła nie są oderwane. Pilot jest we względnie dobrym stanie – powiedział Antoni Macierewicz.
To, że skrzydła myśliwca nie są oderwane, a pilot przeżył wypadek, to dar z niebios. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że ten argument znajdzie się w ostatecznym raporcie z prac podkomisji, który Macierewicz ogłosi 10 kwietnia 2018 roku. I raczej nie zamierza się przejmować absurdalnością swoich teorii czy kompletną nieznajomością tematu lotnictwa poprzez porównanie myśliwca z samolotem pasażerskim.
Na Twitterze od wczorajszego wieczora trwa już demaskowanie bzdur Michała Rachonia oraz oderwania od lotniczych realiów. Poniżej tylko próbka takich wpisów:
https://twitter.com/XKubiak/status/943969231573540865
Telefon do Radio Maryja z przed kilku chwil:
– jak to jest, że pilot mniejszego MIG-a się katapultował i ocalał a wybitny lotnik generał Błasik lecący w o wiele większym Tupolewie zbudowanym na bazie bombowca nie zdołał uruchomić katapulty?
— (((hellvis))) (@HelvisPriestley) December 21, 2017
Nie mówcie Rachoniowi, że przy 1200 km/h w ciśnieniu na poziomie ziemi Tu-154 traci skrzydła od samego oporu powietrza, a MiG-29 jakby inaczej (lata do 2400 km/h).
— Krzysztof Leski (@kmleski) December 21, 2017
https://twitter.com/PiotrPytel67/status/943946851962769410
Warto też zwrócić uwagę na odkrycie jednego z internautów, który zdemaskował manipulacje przy zdjęciach satelitarnych z miejsca katastrofy MiG-a 29, których dopuścili się pracownicy TVP Info.
Kto chce Michała Rachonia na widelcu?
Opublikowane zdjęcie z miejsca katastrofy MIG-29 jest fotomontażem.
Poniżej oryginalne zdjęcie z jego strony TT i dwa powiększenia. Obszary zaznaczone na niebiesko mają inną rozdzielczość i kolorystykę.
Czuwaj!@PiotrPytel67 @LasekMaciej pic.twitter.com/QmS2pi7Zqq— Jarosław Karol (@Karolewski13) December 22, 2017
Niestety, Antoniego Macierewicza to raczej nie powstrzyma. Niebywałe, że doszliśmy w historii Polski do czasów, gdy minister obrony narodowej jest uradowany na wieść o katastrofie wojskowego myśliwca. W normalnych okolicznościach byłby to argument za jego odwołaniem – w dzisiejszej Polsce paradoksalnie może mu pomóc utrzymać się na stanowisku.
Źródło: TVP Info
fot. Shutterstock
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU