Polityka i Społeczeństwo

Karczewski nielegalnie zarobił 400 tys. złotych? Sensacyjne doniesienia na temat wicemarszałka Senatu

Flickr.com/Senat RP

Na jaw wychodzą zaskakujące fakty dotyczące Stanisława Karczewskiego. Ponoć pracując jako senator, a potem wicemarszałek izby wyższej, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tys. zł. Byłby to może i powód do podziwu, gdyby nie jedna kwestia. Polityk odbywał płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu parlamentarzysty.

Sprawę odkryło teraz TVN24. Karczewski zapytany o komentarz odpowiada w zaskakujący sposób: „Działałem w pełnym przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem.” Senator, osoba, która współtworzy prawo, sama go nie zna? Przyjrzyjmy się sprawie.

Nieudolne zarządzanie

Sprawa jest oburzająca też z innego powodu. Gdy jesienią br. w Nowym Mieście nad Pilicą odbywał się protest przeciwko zamykaniu dwóch oddziałów tej placówki, Karczewski, wtedy już w roli marszałka Senatu, mówił: „Nieudolne zarządzanie tym szpitalem spowodowało, że są tak duże problemy.”

Ponoć wiedział, co mówił, bowiem pracował w tym szpitalu ponad 30 lat. Z dokumentów placówki wynika, że jako chirurg był tam zatrudniony aż od 1981 roku. Pod koniec 2005 roku zrezygnował z funkcji tamtejszego dyrektora. Został wtedy senatorem. Uzyskał jednak zgodę kancelarii Senatu na pracę w szpitalu jako wolontariusz. Po roku, w grudniu 2006 roku, podpisał z kolei z nowym dyrektorem porozumienie w tej sprawie. Wynika z niego, że mógł odtąd pełnić dyżury i pracować w charakterze ordynatora oddziału. Dzięki temu nie utracił prawa do wykonywania zawodu lekarza. Tyle, że teraz okazuje się, że jego praca „dla idei” podczas bezpłatnego urlopu oznaczała zarobek rzędu 20 tysięcy złotych. To kwota, o której pełnoprawni lekarze nierzadko tylko marzą.

Z dalszej analizy dokumentów wynika jasno, że polityk pracował w szpitalu w Nowym Mieście jako wolontariusz aż do początku 2009 roku. Dugiego lutego tamtego roku podpisał równocześnie dwa kolejne dokumenty: nowe porozumienie o wolontariacie, które nie obejmowało już dyżurów, oraz umowę o dzieło dotyczącą dyżurów i wezwań do szpitala. Stawki za pracę? 65 zł za godzinę w niedzielę, święta i w porze nocnej, 50 zł w dni robocze i 15 zł za godzinę “pozostawania w gotowości”. Do tego Karczewski – jeszcze raz przypomnijmy-nadal będący na urlopie bezpłatnym w szpitalu w Nowym Mieście,zaczął jednocześnie pełnić w placówce płatne dyżury.

W 2011 roku polityk ponownie został senatorem, a następnie wicemarszałkiem Senatu. Zaledwie dwa dni po wyborach, 11 października 2011 roku, poprosił w piśmie do Tomasza Skury, dyrektora szpitala w Nowym Mieście, o umożliwienie mu dalszego pełnienia odpłatnych dyżurów. 3 listopada dyrektor formalnie odpowiada mu, że nie jest to możliwe ze względu na fakt, że Karczewski jest zatrudniony w tym szpitalu (choć teraz przebywa na urlopie bezpłatnym), więc zawarcie z nim umowy cywilnoprawnej “byłoby obchodzeniem prawa”.

Natomiast 23. listopada, już jako wicemarszałek Senatu Karczewski, wysłał kolejną prośbę do dyrektora. “Jednocześnie informuję Pana, iż podjąłem czynności w Oddziale Chirurgicznym w dniach 14, 21 i 22 listopada na podstawie ustnego zapewnienia mnie przez Pana o gotowości do podpisania wyżej wymienionych umów” – dopisał Karczewski. Dyr. Skura odpisał mu, że postara się o opinię Głównego Inspektoratu Pracy. Zapytanie ostatecznie trafiło do Ministerstwa Zdrowia.

Sytuacja niedopuszczalna

Resort uznał taką sytuację za niedopuszczalną. Mimo tego, 12 grudnia 2011 roku Karczewski ponownie podpisał z dyrektorem szpitala porozumienie o wolontariacie i umowę o dzieło.

– Odpuściłem. Nie byłem negatywnie nastawiony, bo sytuacja kadrowa w naszym małym szpitalu była fatalna i dyżury Karczewskiego były nam pomocne – tłumaczy się dziś Skura. Tyle że eksperci są zgodni: było to działanie niezgodne z prawem. Nie przeszkadzało to jednak politykowi, który zarabiał dzięki temu od 3,7 do 11,4 tys. zł netto miesięcznie. W sumie – według oświadczeń majątkowych – w latach 2009-2015 zarobił na pracy w szpitalu ponad 400 tys. zł.

Sprawa kończy się dopiero w styczniu 2016 roku, kiedy Karczewski napisał do szpitala kolejne pismo z prośbą o umożliwienie pracy  jako wolontariusz i podpisał nowe porozumienie, na podstawie którego może wykonywać “nieodpłatnie” czynności lecznicze. Tyle że od tego czasu przestał w praktyce pełnić swoją funkcję jako lekarz…

Źródło: TVN24

Fot. Flickr.com/Senat RP

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie