Prezentacja efektów tzw. wielkiego audytu rządów PO-PSL, które miały dowodzić olbrzymiej skali korupcji, przestępczości zorganizowanej i niegospodarności w resortach rządu poprzedników odbył się w Sejmie z wielką pompą 11 maja 2016 roku. Wywracając do góry nogami porządek obrad Sejmu, wystąpili wówczas poszczególni ministrowie z “informacją na temat stanu państwa i jego instytucji”. Choć niedługo minie trzy lata od tamtych wydarzeń, wbrew propagandzie rządowych mediów, zarzutów karnych z nim związanych nie usłyszał żaden członek rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Jak skrzętnie podlicza totalną klęskę rządu PiS w tej materii jeden z użytkowników Twittera, dziś mija 1021 dzień od czasu pamiętnego audytu i efektów wciąż nie widać.
https://twitter.com/BLewak/status/1100116536281481218
Wiedząc, że w tym zakresie propaganda “dobrej zmiany” totalnie się nie klei, od początku bieżącego, podwójnie wyborczego roku na pomoc ekipie rządowej ruszyło CBA i usłużni prokuratorzy. Skierowali oni ostrze swoich działań w kierunku byłych menadżerów państwowych spółek, którzy kierowali ich pracami przed 2015 rokiem.
Jak pisze dzisiaj Dziennik Gazeta Prawna, od początku roku zatrzymanych zostało ponad 20 takich osób. Zarzuty przeciwko nim nie są wyszukane – zwykle dotyczą rzekomej niegospodarności oraz działań na szkodę spółki. Jak donosił ostatnio tygodnik “Polityka”, są one nieraz tak absurdalne i wyssane z palca, że niektórzy prokuratorzy zaczynają się buntować i domagać się od swoich przełożonych polecenia sformułowania wobec nich zarzutów na piśmie. Doskonale wiedzą, że sprawy są nie do obrony w sądzie i nie chcą brać za to osobistej odpowiedzialności. Samo postawienie zarzutów milionowych nieprawidłowości oraz widowiskowe zatrzymanie o 6 rano ważnego menadżera z nadania poprzedniej ekipy, owszem, jest widowiskowe, jednak później w sądzie zwykle sprawa z hukiem upada.
Jak tłumaczą eksperci od prawa karnego w rozmowie z DGP, nie każdy czyn podwładnego obciąża jego przełożonego, a tak naciągane są ostatnio zarzuty dla byłych prezesów i wiceprezesów spółek. To jednak nie oznacza, że po pierwszej fali zatrzymań nie przyjdą następne. Z informacji uzyskanych przez dziennik wynika, że kolejni menadżerowi są już na celowniku prokuratury i CBA, tym razem z branży energetycznej i górniczej. W końcu propagandowy efekt trzeba wzmóc, a smutna prawda nie może wyjść na jaw.
Problem bowiem polega na tym, że choć zatrzymań jest ostatnio sporo, to żadna z nich nie zakończyła się choćby nieprawomocnym skazaniem. Co więcej, w większości przypadków, mimo wniosków o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec “białych kołnierzyków” z czasów rządów PO-PSL, większość menadżerów wyszła na wolność zaraz po zatrzymaniu. Prokuratura po prostu nie potrafiła przedstawić przed sądem przekonujących argumentów, że racja stoi po ich stronie. Jedyny natomiast przypadek, gdy kwoty nieprawidłowości są olbrzymie, a prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa sąd uznał za bardzo wysokie dotyczy … działaczy Polskiej Grupy Zbrojeniowej z nadania Prawa i Sprawiedliwości, którzy współpracowali ze słynnym pupilem i bliskim współpracownikiem Antoniego Macierewicza Bartłomiejem M.
https://twitter.com/BLewak/status/1100286836575006720
Nic więc dziwnego, że śledczy muszą rozpaczliwie poszukiwać dalej tych gigantycznych nieprawidłowości i “rabowania” majątku publicznego, który w końcu już blisko trzy lata temu ogłosili z wielką pompą.
Źródło: DGP
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU