CBA od dwóch miesięcy jest odcięte od izraelskiego systemu szpiegowskiego Pegasus. To efekt kontrowersji związanych z nielegalnym podsłuchiwaniem opozycji i środowiska sędziowskiego
Zamiast walki z terroryzmem, walka z opozycją
O Pegasusie w Polsce zrobiło się głośno, gdy na jaw wyszło, że podsłuchiwany był szef kampanii największej opozycyjnej partii, senator Krzysztof Brejza. Podobnie nieprzychylna władzy prokurator Ewa Wrzosek.
Przypomnijmy, że izraelski Pegasus to jedno z najnowocześniejszych narzędzi do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością, a nie z opozycją czy niepokornymi sędziami. Za jego pomocą można przejąć zdalnie telefon, za pomocą którego można podsłuchiwać, wykradać wszystkie dane ale i np. pisać wiadomości do osób trzecich.
Kontrowersje spowodowane używaniem w Polsce Pegasusa spowodowały, że CBA nie przedłużono licencji na program. CBA kupiło lub jest na etapie kupowania nowego, równie nowoczesnego narzędzia – od firmy spoza UE.
Brak kontroli nad służbami
Jak wykazało dziennikarskie śledztwo, CBA kupiło Pegasusa jesienią 2017 r. w tajemnicy, środkami nie z budżetu, a ze środków Funduszu Sprawiedliwości, co NIK oceniła jako nielegalne.
Nie ma też wciąż zapowiadanej ustawy o kontroli nad służbami, która zapewniałaby jasne zasady i chroniła obywateli przed samowolką służb w tej kwestii.
W Sejmie czeka projekt ustawy posła Marka Biernackiego z KO, który chce wprowadzić dla służb obowiązek informowania osób poddanych kontroli operacyjnej, gdy zebrany materiał, np. z podsłuchu, nie przełoży się na zarzuty.
W Senacie powołano specjalną komisję do wyjaśnienia użycia nielegalnego Pegasusa przez służby w Polsce. Sejm, gdzie większość ma koalicja rządząca nie zdecydował się na podobne rozwiązanie.
Źródło: rp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU