– Morawiecki w KPRM miał z Kaczyńskim bieżący kontakt i mógł na bieżąco „gasić” rozmaite pożary wzniecane przez koalicjantów, szczególnie z Solidarnej Polski, ale i wewnętrzną opozycję wobec niego w PiS – wyjaśnia osoba z otoczenia premiera. Korzystna dla Morawieckiego była sama obecność Kaczyńskiego na zebraniach rządu. Przy prezesie mniejsza śmiałość wykazywali krnąbrni sojusznicy z Solidarnej Polski. Słowo Kaczyńskiego było ostateczne. Bez prezesa koalicjanci mogą poczuć się pewniej – przed Morawieckim takiego respektu nie mają.
Morawiecki wraz ze swoim otoczeniem obawia się, że na Nowogrodzkiej Kaczyński będzie poddawany podszeptom przeciwników szefa rządu.
– Znów zaczną się pielgrzymki. Przyjdzie z analizą Kurski, potem Szydło, albo ktoś od Brudzińskiego i od razu Kaczyński zaczyna myśleć kompletnie inaczej – wyjaśnia jeden z współpracowników Morawieckiego. Czyżby w PiS szykowały się kolejne frakcyjne wojenki? Przekonamy się już w ciągu najbliższych miesięcy.
Źródło: Radio Zet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU