W czasie wczorajszej konwencji Forum Młodych PiS w Lublinie przemawiał prezes Jarosław Kaczyński. Niektórzy uważali, że może być to mały przełom w kampanii prezydenckiej. W każdym razie nadzieje były bardzo duże. W końcu lider partii miał wyraźnie poprzeć Dudę. Tyle że wszystko okazało się nie prawdziwą bombą, a kapiszonem.
Obudźmy najtwardszy elektorat!
Jak twierdzą rozmówcy Onetu, udział prezesa Kaczyńskiego w konwencji młodzieżówki wymyślono naprędce. I tak też zabrzmiało jego przemówienie. Jakby zostało napisane chwilę wcześniej na kolanie.
– Polska jest i powinna pozostać wyspą wolności. (…) My jesteśmy obozem wolności i jeśli wolność w Polsce nie ma się cofać, a ma się rozszerzać, to Andrzej Duda musi zostać prezydentem Rzeczypospolitej – mówił prezes.
Wśród banałów pojawiły się i inne “mądrości” o np. jedynie słusznym kandydacie. Całość mogła przypominać czasy, gdy Kaczyński był młody. Nie chodzi jednak o energię, z jaką mówił (tej raczej brakowało), a to, że wszystko to przypominało monologi PZPR-owskich partyjniaków z czasów PRL-u.
Dobić Dudę?
Kaczyński nie pomógł więc Dudzie. Może nawet mu zaszkodził, bowiem pokazał z jakim brakiem przekonania wypowiada się o jego kandydaturze. Zresztą już w czasie konwencji wyborczej, przed epidemią koronawirusa, dał swój wyraz niechęci do prezydenta. Wtedy także mówił banały, a wśród zalet kandydata wymienił to, że… ma on żonę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU