Ziobro to nie Gowin. Lider Solidarnej Polski ma nie tylko zwartą ekipę w Sejmie, ale też zaplecze finansowe w spółkach. A do tego haki w prokuraturze.
Ziobro od pierwszego dnia po powrocie do władzy buduje swoją siłę na wypadek walki z PiS
Jarosław Kaczyński na pewno chciałby wchłonąć drugiego koalicjanta z pomocą Adama Bielana, gdyż ze Zbigniewem Ziobro łączy go przymus wynikający z politycznej siły lidera Solidarnej Polski. Rozbicie jedności jego kilkunastoosobowej grupy ułatwiłoby prezesowi PiS panowanie nad obozem. Rzecz w tym, że grupę Ziobry rozbić będzie bardzo ciężko. manewr z Gowinem przeprowadzony przez Bielana może się nie udać. Po pierwsze – Ziobro naprawdę wiedział, kogo wprowadza na listy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości. To nie są ludzie, którzy zamydlili mu oczy dla doraźnej korzyści i z miejsca szukali alternatywy – jak większość ludzi Gowina. On ich wcześniej naprawdę dobrze sprawdził. Po drugie – lider Solidarnej Polski zbudował sobie naprawdę solidne zaplecze w państwowych spółkach. Ludzie, którzy zawdzięczają mu posady, wspomogą finansowo Solidarną Polskę, gdy np. będzie potrzebowała pieniędzy na kampanię z Konfederacją. Po trzecie – Prokurator Generalny ma haki na najważniejszych przedstawicieli PiS i ludzi im podległych i nawet masowa inwigilacja, którą zapewne prowadzą ludzie Mariusza Kamińskiego wewnątrz obozu władzy, nie równa się możliwością stawiania zarzutów i wnioskowania o tymczasowy areszt. Bielan nie ma żadnych asów w rękawie.
Opozycja nie może pomóc Kaczyńskiemu posprzątać po Ziobrze
Jarosław Kaczyński może oczywiście spróbować wypchnąć Ziobrę z rządu pod pretekstem walki o odmrożenie środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy, a rdzenni wyborcy jego formacji kupią to, skoro zaakceptowali wymianę “naszej Beaty” na drewnianego Morawieckiego. Rzecz w tym, że bez Ziobry nie będzie większości, a przedterminowe wybory z taką inflacją, takimi cenami prądu i gazu oraz bez środków z UE, bo przecież dymisja Ziobry to za mało, aby je otrzymać (trzeba byłoby uchwalić np. likwidację Izby Dyscyplinarnej) byłyby bardziej ryzykowne niż te w 2007 r. Że niby opozycja poparłaby ustawy, których nie chce poprzeć Ziobro i pieniądze z Brukseli trafiłyby do naszego kraju? Opozycja popełniłaby gigantyczny błąd, bo pomogłaby PiS sfinansować kampanię wyborczą.
Przeczekanie i niewpisanie Ziobry i jego ludzi na listy wyborcze PiS? Tak też nie da wyeliminować Ziobry z polityki
Prezes PiS politycznie na tym nie straci, gdyż sama Solidarna Polska może liczyć na 1% poparcia. To, że nie straci, nie oznacza jednak jeszcze, że zyska. Ziobro ze swoją antyunijną retoryką może łatwo wejść w wyborczy sojusz z Konfederacją, a swoją wiedzą o obozie władzy może bardzo pomóc Konfederacji w “odbijaniu” zwolenników PiS. W nowym Sejmie Ziobro wcale nie byłby zatem słabszy, niż jest dziś. Takiemu koalicjantowi Kaczyński musiałby dać znacznie więcej niż dziś, a świętego spokoju i tak by nie miał.
Źródło: Wprost.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU