Jarosław Kaczyński w Radiu Szczecin zdecydował się na mocne wyznanie. Polityk podzielił się swoją niechęcią do lokalnych komitetów wyborczych w wyborach samorządowych. Wprawdzie prezes stwierdził, że Polacy tę formę aktywności uważają za część wolności, której nie zamierza odbierać, to jednak wskazał, że w jego wizji to partia powinna sterować samorządem.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego partie “mogą pomóc” samorządowi, bo “mogą integrować różnego rodzaju działania. Na przykład jeśli w gminie trzeba budować, poprawiać drogę, to są potrzebne pieniądze z centrali. Centrala to z kolei rząd, pewne środki bardzo poważne ma samorząd wojewódzki, pewne sprawy (…) to kompetencja powiatu. To wszystko się ze sobą łączy i dobra jest współpraca” .
Można by pomyśleć, że prezes ma na myśli, że partia jest płaszczyzną do szybkiej i efektywnej komunikacji pomiędzy ludźmi z różnych szczebli politycznej drabiny, jednak nic bardziej mylnego. Partia nie ma gwarantować lepszego dostępu do posłów samorządowcom, ale wręcz przeciwnie, ma sterować z centrali radnymi w całym kraju. Poniższe słowa nie pozostawiają złudzeń co do intencji prezesa: “Tę współpracę łatwo zorganizować w ramach struktur, które są zintegrowane i jakoś sterowane”.
Innymi słowy prezes chce zlikwidować de facto samorząd, który ma stać się fasadą porównywalną do obecnego Trybunału Konstytucyjnego. Skoro Rady Gmin i Powiatów mają być “sterowane” przez struktury partyjne, to nie ma mowy o jakiejkolwiek Polsce lokalnej. Wracamy bowiem do centralizmu PRL. Tymczasem idea samorządu terytorialnego jak i jego skuteczność leży w decentralizacji i podejmowaniu decyzji na miejscu, w oparciu o lokalną diagnozę potrzeb, co przerasta zdolności planistów na Nowogrodzkiej, którzy musieliby znać biegle specyfikę każdej z prawie 2500 gmin w Polsce. Aby uzmysłowić sobie absurd takiej polityki wyobraźmy sobie, że władze PiS potrzebowałyby aż 7 lat na odwiedzenie wszystkich gmin w Polsce, pod warunkiem, że chciałyby poświęcić każdej z nich tylko jeden dzień swojej uwagi.
W gruncie rzeczy w słowach prezesa kryje się coś jeszcze. Są one bowiem przyznaniem się do korupcji politycznej. Za słowami, że “w gminie trzeba budować, poprawiać drogę, to są potrzebne pieniądze z centrali. Centrala to z kolei rząd, pewne środki bardzo poważne ma samorząd wojewódzki”, kryje się bowiem sugestia, że tylko samorządy opanowane PiS będą mogły liczyć na wsparcie rządu, a dotacja będzie zależna od porozmawiania z odpowiednim człowiekiem, a nie złożenia stosownego wniosku.
Jarosław Kaczyński przyznaje się otwarcie, że partia zawłaszczyła państwo i wszelkie postępowania centralne na środki dla samorządów będą z góry ustawione. Pamiętajmy bowiem, że resorty otwierają liczne konkursy dla samorządów, w których puli są olbrzymie pieniądze. Prezes nie pozostawia wątpliwości, że spełnianie kryteriów i rzetelnie wypełniony wniosek nic nie znaczy, ponieważ pierwszeństwo ma legitymacja partyjna.
PiS jest partią, która potrafi ułożyć piękne slogany, zorganizować piękne estetycznie konwencje, ale na gruncie działań stanowi grupę, która mentalnie reprezentuje najgorsze wzory kolesiostwa. Ironią losu jest tylko to, że PiS wciąż oskarża PO o kolesiostwo i układy, podczas gdy na takie zapowiedzi jak opisane powyżej żaden polityk poprzedniego rządu nie miałby odwagi sobie pozwolić.
Źródło: dziennik.pl
fot. Shutterstock/Fotokon
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU