Zamieszanie wokół minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej nabiera tempa. Burzę wywołał słynny już wywiad pani minister, która na antenie Radia Zet stwierdziła, że równie często fundamentalnie nie zgadza się z opozycją, co z rządzącymi, wypowiadając się jednocześnie pochlebnie o opozycji.
Na głowę Streżyńskiej rychło posypały się gromy.
Najpierw zaatakowała rzecznik partii Beata Mazurek, następnie swoje trzy grosze dodał minister Mariusz Błaszczak. ProPiSowskie media też nie pozostały dłużne.
Wczoraj premier Beata Szydło zwołała nawet specjalne posiedzenie swojego gabinetu, żeby przywołać panią minister do porządku i podkreślić jak ważna jest lojalność i powściągliwości w wypowiedziach medialnych.
Musicie przyznać, że ta powściągliwość w obliczu niekończących się wpadek medialnych np. ministra Waszczykowskiego brzmi co najmniej zabawnie.
Wszyscy jednak z zapartym tchem czekali na wypowiedź naczelnika państwa, Jarosława Kaczyńskiego i jego reakcję. Słowa prezesa są przeważnie wyrocznią co do kierunku działań partii rządzącej.
No i się doczekali. Prezes PiS w typowy dla siebie sposób postanowił posłużyć się techniką insynuacji. Działanie na zasadzie “wiem, ale nie powiem” to przecież ulubiona metoda działania Kaczyńskiego.
Prezes we wczorajszym wywiadzie dla portalu wPolityce.pl, komentując poczynania Streżyńskiej, stwierdził: “Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces – nie jestem pewien“.
Następnie Kaczyński dodał, że nie widzi co prawda konieczności rekonstrukcji rządu, ale zasłonił się przy tym, że minister cyfryzacji jest tzw. ministrem koalicyjnym. Czytając między wierszami można stwierdzić, że utrudnia to prezesowi manewr. Nie przeszkadza to jednak w obrzuceniu błotem na zasadzie, a nóż coś się przyklei.
Trzeba przyznać, że taktyka ta jest stara jak świat. Dni Pani Minister w rządzie wydają się być policzone. Nawet jeżeli Streżyńska nie straci posady przy najbliższej okazji, to możemy być pewni, że prezes nie wybaczy jej nielojalności.
Kaczyński nie zapomina i uwielbia skrywać w sobie urazę. Wystarczy popatrzeć na Tuska…
fot. Marek Szandurski/ Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU