Brat bliźniak prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, za nic ma uczucia bliskich pozostałych 95 ofiar tej tragedii.
Prezes Kaczyński podczas piątkowego wywiadu dla Polskiego Radia powrócił do tematu katastrofy smoleńskiej:
“Nie ma wątpliwości, że to był zamach”
Oczywiście to nie był przypadek, ponieważ dzisiaj te słowa powtórzył w wywiadzie dla tygodnika “Sieci”: Ja też nie mam wątpliwości, że to był zamach. Są na to dowody, na pewno ad rem. Ad personam to inna sprawa, ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla, ale trudno tutaj zdobyć procesowe dowody. Kolejne dokumenty w śledztwie, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii. Pozwoliły złożyć wszystkie elementy w jeden spójny i przekonujący obraz – przekonuje wicepremier i prezes PiS w tygodniku “Sieci”.
Naturalnie nie liczcie na to, że prezes ujawni jakiekolwiek dowody, bo ich nie ma. Zwraca na to uwagę Jolanta Racewicz:
Skoro nie ma ich [dowodów] także w sprawie TU-154M lecącego z Warszawy do Smoleńska
10 kwietnia 2010 roku – na co czekać?
Jaka „sytuacja procesowa” jest trudniejsza?
Dlaczego tak długo „dojrzewa” do postawienia zarzutów kremlowskim siepaczom?
Wcześniej nawiązuje do zdjęcia, które opublikowała na Instagramie, a na którym ktoś sfotografował ją z synkiem przy grobie jego ojca:
Nikt mnie nie pytał – czy może je zrobić.
I czy wolno je opublikować.
Najgorsza chwila w życiu odarta z intymności.
Pierwsza i nie ostatnia.
I znów się zaczyna.
Upiorny, kwietniowy dance macabre.
Jeszcze raz wychodzą z szaf upiory.
Na powrót przetoczą się przez groby, trumny i domy tych, co zostali.
Jednak należy wątpić, czy dla cynicznego polityka uczucia bliskich tych wszystkich, którzy umarli pod Smoleńskiem, mają jakiekolwiek znaczenie. Liczy się przede wszystkim korzyść polityczna, choć i ta może być raczej wątpliwa. Czy Polacy dadzą się nabrać na te makabryczne sztuczki?
Joanna Racewicz na koniec przestrzega Kaczyńskiego:
I jeszcze jedno – nie można całe życie powtarzać: „wiem, ale jeszcze nie powiem”.
Tak samo, jak nie można dla żartu wołać: „pali się”.
Bo – jak kiedyś naprawdę będzie płonąć – nikt nie przyjdzie z pomocą.
Czytaj również:
- Rosyjski spadochroniarz okradał cywili. Po jego śmierci, ukraińscy żółnierze zadzwonili do jego żony
- Putin sięgnął po telefon, ale tym razem w słuchawce nie usłyszał Macrona. Rozmówca zbrodniarza zwrócił uwagę na pewien szczegół
- Policja zgarnęła go, bo protestował pod domem Kaczyńskiego. Sąd przyznał mu spore odszkodowanie
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU