Miesiąc temu za Rzeczpospolitą opisaliśmy całą litanię nazwisk ministrów, którzy nie wypełniają rejestru korzyści. Najwięcej kontrowersji budził koordynator służb specjalnych, pełniący funkcję ministra spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. Ale to nie jedyna osoba, która powinna świecić przykładem na tle rządowej degrengolady.
Od początku kadencji minęły już cztery miesiące, a Jarosław Kaczyński jako jedyny lider partyjny nie wypełnił rejestru korzyści – pisze Rzeczpospolita. Żeby tego było mało, to jego podejście do rejestru budziło w przeszłości kontrowersje. Gdy na światło dzienne wyszła sprawa budowy dwóch wież, Kaczyński nie wpisał do rejestru korzyści faktu bycia przewodniczącym nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników spółki Srebrna.
(…)Kaczyński ani razu nie odnotował w rejestrze korzyści, że od lat jest na koszt partii chroniony przez firmę Grom Group. Usługi kosztują rocznie około 1,6 mln zł – przypomina dziennik. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel tłumaczy, że prezes przyjął zasadę, że do rejestru korzyści zgłasza się, gdy jest coś do zgłoszenia – (…)Ponieważ jest posłem kolejną kadencję i nie pojawiła się nowa korzyść, której ujawnienie jest wymagane, nie dokonał wpisu – tłumaczy.
Im bardziej władza buduje swój wizerunek jako walczącej z wielomiliardowymi wyłudzeniami, tym większa pokusa lekceważenia z pozoru mało istotnych norm – mówi Julia Pitera, minister ds. korupcji w rządzie Platformy Obywatelskiej. To prawda i nie przeszkadza to prezesowi Kaczyńskiemu w pouczaniu wszystkich dookoła o uczciwości i o tym, jak bardzo władza powinna być transparentna. Zresztą nie wiadomo, czy on się jeszcze tym przejmuje po tym, jak jego formacja jest co chwilę wstrząsana aferami z pieniędzmi w tle.
Źródło: www.rp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU