Słowa Jarosława Kaczyńskiego o Polkach “dających w szyję” nadal odbijają się PiS-owi czkawką. Problem w partii władzy zaczyna nabrzmiewać.
Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o Polkach, które “dają w szyję” i przez to nie rodzą dzieci, rozniosła się szerokim echem po świecie. Tydzień temu Gazeta.pl informowała, że oficjalnie politycy PiS stają murem za Jarosławem Kaczyńskim, ale nieoficjalnie mówią już o włosach jeżących się na głowie.
Rozmówcy portalu zastanawiali się, czy formuła spotkań nie sprawia, że Kaczyński jest bardziej rozluźniony. Na jego wystąpienia przychodzi starannie wyselekcjonowana publiczność, która gorąco go popiera, a to może być dla niego pewnego rodzaju pułapką. W formacji panuje przekonanie, że wypowiedzi prezesa nie przynoszą żadnych korzyści partii.
I gdy słowa prezesa przechodzą powoli w niebyt, w partii władzy ten temat jest nadal gorący. Po raz kolejny powraca pytanie, czy Kaczyński nie powinien sobie zrobić przerwy od spotkań wyborczo-partyjnych.
Narasta krytyka objazdu Polski
Według informacji Gazeta.pl, po wypowiedzi prezesa, która rozlała się po świecie, interweniowali u niego nawet współpracownicy. Sugerowali mu, że to co palnął jest wielkim problemem komunikacyjnym dla partii.
Zaczęła się robić afera, więc trzeba było zasugerować prezesowi, aby szybko zszedł z linii strzału – mówi osoba z otoczenia Nowogrodzkiej.
Podobno Kaczyński wziął do serca skierowane do niego uwagi i podczas spotkania w Wadowicach lekko posypał głowę popiołem. – Kiedy ja powiedziałem, że młode dziewczęta, takie do 25 lat, piją tyle, co ich rówieśnicy, a organizm mężczyzny i organizm kobiety inaczej reaguje na alkohol, mężczyźni są tutaj dużo odporniejsi, to naprawdę nie chciałem nikogo urazić. Chciałem tylko powiedzieć pewną prawdę o pewnym szkodliwym zjawisku – stwierdził.
Na tym nie kończą się jednak wewnątrzpartyjne przeboje po “błyskotliwych” konkluzjach Kaczyńskiego. W partii narasta krytyka objazdu prezesa PiS po Polsce. Wśród zarzutów pojawia się brak odpowiedniego przygotowania występów byłego wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Obwiniany jest zwłaszcza duet PR-owców od lat związanych z PiS: Anna Plakwicz i Piotr Matczuk.
Źródło: Gazeta.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU