Film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim miał podbić Hollywood, a przynajmniej zachwycić Jarosława Kaczyńskiego. Dzieło nie ujrzało światła dziennego, a zainwestowane pieniądze zostały wyrzucone w błoto.
Jarosław Kaczyński marzył o wielkich polskich superprodukcjach na miarę Hollywood. W ten sposób prezes Prawa i Sprawiedliwości chciał m.in. pokazywać światu i widzom zło wyrządzane przez wieki przez Niemców. Jednym z pragnień Kaczyńskiego był film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.
Cała machina więc ruszyła zgodnie z marzeniem najważniejszego z Polaków. Koszta? Niebagatelne. 16 mln na “Raport Pileckiego” dała Polska Fundacja Narodowa, resztę dołożyły Telewizja Polska oraz Ministerstwo Kultury. Symboliczny milion dał Polski Instytut Sztuki Filmowej. Dokładnie 38 mln zł budżetu – w III RP droższe były tylko “Quo Vadis”, “Karol. Papież, który pozostał człowiekiem” oraz “Bitwa pod Wiedniem”.
Produkcję dzieła powierzono w 2019 r. Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych, a na reżysera wybrano Leszka Wosiewicza, który o wskazanym temacie miał wiedzieć wszystko. “Umowa na produkcję filmu została podpisana wiosną 2019 r., choć scenariusz od początku budził kontrowersje. Przyznawał to sam minister kultury Piotr Gliński” – informuje “Newsweek”. – Jeżeli wydaje się 40 mln zł z publicznych pieniędzy na film, jego jakość artystyczna i wydźwięk wizerunkowy powinny być na najwyższym poziomie. Zaczęły się prace nad skróceniem scenariusza i nad zmniejszeniem kosztów – mówił w marcu 2019 r. wPolityce.pl.
Mówiąc wprost, obraz okazał się gniotem, w którym nie zgadzały się nawet podstawowe fakty. Osią fabuły w wersji Wosiewicza miało być bowiem przeciwstawienie dwóch więźniów – Witolda Pileckiego i Józefa Cyrankiewicza. Problem w tym, że wspomniani bohaterowie nigdy się nie spotkali w obozie Auschwitz. Ostatecznie reżyserowi pozwolonaskończyć film (widział go sam Kaczyński), ale producenci i sponsorzy widząc finalny efekt rwali sobie włosy z głowy.
Wosiewicz został odsunięty od prac nad filmem. Dzieła na miarę Hollywood nie ma i nie ma też zainwestowanych milionów. Kto bogatemu zabroni…
Źródło: Newsweek/Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU