Wygląda na to, że PiS opracowało nową strategię dotyczącą kluczowego być może dla przyszłości rządu głosowania ws. ratyfikacji unijnego funduszu odbudowy. Chodzi o… opóźnienie go w czasie.
Aby unijne środki popłynęły do krajów członkowskich, niezbędna jest ratyfikacja planu przez każde z państw. W Polsce nieoczekiwanie pojawił się problem – Solidarna Polska zadeklarowała, że zagłosuje przeciwko. Na początku PiS niespecjalnie się tym przejmowało, gdyż było pewne, że ratyfikacje poprze cała opozycja i głosy ludzi Ziobry nie będą się w ostatecznym rachunku liczyły. A tymczasem opozycja stawia żądania – chce przejrzystości w temacie wydawania unijnych pieniędzy.
– Jesteśmy zdeterminowani i dopóki nasze warunki dotyczące uczciwości wydawania środków z KPO nie zostaną spełnione, nie ma podstaw do zmiany zdania w sprawie ratyfikacji – mówi rzecznik PO Jan Grabiec.
Kierownictwo PiS ma świadomość, że porażka w głosowaniu będzie w istocie oznaczać koniec koalicji rządzącej. Dlatego w partii wykrystalizowała się nowa strategia. Według informacji „Dziennika gazety Prawnej” PiS opóźni termin głosowania tak, by Polska stała się ostatnim krajem, który podejmie decyzję o ratyfikacji. Ma to wywrzeć presję na proeuropejskiej przecież opozycji. W Brukseli zaczną padać pytania, dlaczego partie opozycyjne nie chcą poprzeć funduszy odbudowy. Można też przypuszczać, że PiS zacznie śmielej grać kartą rzekomego polexitu, na jaki skazuje Polskę opozycja przez odmowę ratyfikacji unijnego planu.
– Na pewno do głosowania nie dojdzie przed 20 maja – mówi „DGP” jeden z polityków PiS. Według pogłosek może ono opóźnić się do czerwca, a nawet lipca. – W takich warunkach trudno będzie grać na wcześniejsze wybory czy rząd mniejszościowy – dodaje rozmówca „DGP”. Wygląda na to, że polityczne szachy dopiero się zaczynają.
Źródło: Dziennik.pl, Money.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
