„Chamska hołota” – tak podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu Jarosław Kaczyński nazwał opozycję. Nie milkną echa „popisu” prezesa PiS. Posłowie opozycji są zniesmaczeni, politycy obozu władzy próbują ten występ jakoś usprawiedliwić. A co na to sam Kaczyński?
Do afery doszło, gdy w Sejmie debatowano nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra Łukasza Szumowskiego. W czasie wystąpienia Barbary Nowackiej nieelegancko zachowywali się posłowie PiS – stali i rozmawiali ze sobą. Gdy uwagę zwrócił im Borys Budka, Kaczyński powiedział słowa o „chamskiej hołocie”.
Czy prezes ma jakieś wytłumaczenie swoich słów? O komentarz próbowała zapytać go reporterka TVN24, ale Kaczyński wyminął ją w milczeniu. Nawet nie zwrócił na nią uwagi.
– Kogo pan miał na myśli, mówiąc „hołota”? – pytała dziennikarka oddalającego się prezesa.
Refleksji prezesa póki co się nie doczekaliśmy, ale bronią go posłowie PiS. Jadwiga Emilewicz zaskoczyła na antenie TVN24 deklaracją, że „nie słyszała” słów o hołocie. Jest to o tyle dziwne, że stała tuż obok prezesa.
– Jest akcja, jest reakcja. Pokrzykiwania w Sejmie to ostatnio powszechna praktyka – tłumaczyła nieprzekonywająco.
W podobne tony uderzał poseł PiS Przemysław Czarnek. Usprawiedliwiał prezesa, mówiąc, iż jego słowa były reakcją na „skandaliczne kłamstwa”, które padały z na temat ministra Szumowskiego z mównicy sejmowej.
Były już „zdradzieckie mordy”, był palec Joanny Lichockiej, przyszedł czas na „chamską hołotę”. Co dalej?
Źródło: TVN24
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU