To kolejny akt rozgrywki wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Porozumienie nie chce, by wybory prezydenckie odbyły się w maju. Powodem jest oczywiście epidemia wirusa z Wuhan. – Jednocześnie mamy takie a nie inne realia polityczne. Zmiana terminu wyborów może się odbyć w zgodzie z konstytucją. Nie ma pewności, czy wybory ze względów epidemicznych mogłyby odbyć się latem lub jesienią. Wszystkie dane wskazują, że bezpiecznym byłoby przesunięcie wyborów o dwa lata. To wymaga zmiany Konstytucji RP. My, posłowie Porozumienia, taki projekt przedstawiamy. To projekt zakładający jednorazową zmianę i przedłużenie kadencji obecnego prezydenta Dudy o dwa lata przy założeniu, że obecny prezydent nie będzie mógł ponownie kandydować – powiedział Gowin.

Tym samym idzie na ostre starcie z Jarosławem Kaczyńskim. Mało tego, stara się namówić do współpracy szerokie grono posłów. – Chciałbym w tym momencie zaapelować do wszystkich posłów, by poparli ten projekt. W pierwszej kolejności do naszych koalicjantów. Ta koalicja dobrze służy Polsce i powinna funkcjonować nadal, szczególnie w tym momencie. Ten rząd jest Polsce potrzebny. Ale zmiana konstytucji jest możliwa dzięki zgodzie wszystkich sił politycznych – dodał.

Początek końca rządu?

Na taki układ PiS zapewne nie pójdzie. Kaczyński widzi już, że Gowin zbyt mocno urósł i przestał się go słuchać. Zresztą pierwsze doniesienia o tym, że Zjednoczona Prawica trzeszczy w posadach, było słuchać już wcześniej, np. gdy tematem numer jeden polityki była słynna sprawa ozusowania najlepiej zarabiających pracowników. Wtedy Porozumienie także stało po przeciwnej stronie niż PiS.

Teraz Gowin wyraźnie rzuca już rękawicę liderowi PiS. Jeśli obie partie się nie dogadają, możliwe, że rząd się rozpadnie, a to będzie oznaczało konieczność rozpisania nowych wyborów do Sejmu i Senatu.