„Węgiel to nie jest tylko i wyłącznie akademicka dyskusja na szczycie klimatycznym, ale to jest rzeczywistość naszej gospodarki, nasza przyszłość” – powiedziała wicepremier Szydło. Słowa te wtórowały tym wypowiedzianym przez Andrzeja Dudę w trakcie uroczystości barbórkowych, gdy mówił, że nie pozwoli na zamordowanie polskiego górnictwa. Szkoda tylko, że brudna energia, od której w Polsce skutkiem działań rządzących jesteśmy uzależnieni, pochodzić będzie z taniego rosyjskiego węgla.
Jak krótkowzroczne jest uzależnienie się od jednego źródła energii, rząd widzi już dziś, starając się domykać budżet. Z początkiem roku czekają nas duże podwyżki cen prądu – jeśli Urząd Regulacji Energetyki zaakceptuje wnioski firm dostarczających energię elektryczną, ceny mogą wzrosnąć nawet o 30 proc. Ministerstwo Energii uspokaja, że gospodarstwa domowe dostaną rekompensaty, tak by podwyżka nie była dla nich odczuwalna. Tymczasem projekt budżetu na 2019 r. nie przewiduje wypłat rekompensat za wzrost cen energii elektrycznej, choć uwzględnia już wyższe wpływy z aukcji praw do emisji CO2.
Podczas czwartkowej dyskusji w Sejmie poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba mówił: „Przetargi na dostawy energii realizowane przez samorządy to podwyżki rzędu 50 procent. To od stycznia mniej pieniędzy na żywność, mniej pieniędzy na pensje. Minister energii Krzysztof Tchórzewski uspokajał zaś: „Nie jest z samorządami tak źle. W roku 2018 wzrost dochodów wyniesie 10 procent. A w przyszłym 12 procent. W samorządach nie będzie tragedii”.
Z danych zebranych przez „Rzeczpospolitą” wynika jednak, że kilkudziesięcioprocentowy skok cen prądu dotknie szpitale, szkoły, komunikację, czy inwestycje – część z zaplanowanych będzie musiała zostać wyhamowana.
Mimo obserwowanych podwyżek cen energii wynikających przede wszystkim z drożejącego węgla i rosnących cen emisji dwutlenku węgla, minister Jarosław Gowin ośmielił się powiedzieć, że „nie musi się [to] przekładać na podniesienie cen innych usług”.
https://twitter.com/GoscZiemcaRMF/status/1071309404694294528
Wicepremier zapewnił w studio Krzysztofa Ziemca, że „minister Tchórzewski uspokajał wszystkich zebranych w Jachrance, że ma sposób na to, żeby ograniczyć skalę wzrostu cen energii do takiego poziomu, który nie będzie dotkliwie odczuwalny z perspektywy milionów Polaków”. Przyznał jednak chwilę później, że w przypadku indywidualnych odbiorców podwyżki będą nieuchronne, „ale skala będzie o wiele mniejsza”, a „wzrost cen energii nie musi się wprost (!) przekładać na podniesienie cen innych usług”.
Ekonomiczny geniusz ministra nauki skomentowali trafnie użytkownicy Twittera.
Jarosław Gowin o wzroście cen prądu: Nie musi się przekładać na podniesienie cen innych usług.
Ciekawe, czy ta przełomowa myśl zostanie nagrodzona ekonomicznym Noblem? Bo mi się wydaje, że nie…https://t.co/D8YxmEc2BG
— Przemysław Henzel (@PrzemekHenzel) December 8, 2018
Wicepremier Jarosław Gowin przedstawił szokującą tezę: "ceny energii n i e wpływają na ceny wyprodukowanych przy jej udziale produktów". Ten człowiek, warto przypomnieć, jest ministrem nauki i uporczywie ją "reformuje". Strach się bać jak się to reformowanie skończy.
— Tomasz Sommer (@1972tomek) December 8, 2018
Mamy kandydata do ekonomicznego Nobla w tym roku… https://t.co/bntMxnlvy7
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) December 8, 2018
Ależ oczywiście, przedsiębiorcy i samorządy radośnie wezmą na siebie podwyżki rzędu 70 proc. https://t.co/MsWHKuBvLf
— Darek Ćwiklak (@macdac) December 8, 2018
https://twitter.com/tynxik/status/1071342549175029760
jeszcze przed podwyzkami cen energii:
Według danych resortu rolnictwa maszyny rolnicze podrożały o 29 proc., paliwa o 15 proc., pasze o 3,5 proc., a środki ochrony roślin o 4 proc.
Jarek Gowin skomentuje "przeciez nie musiały"?— Janusz Piechociński (@Piechocinski) December 8, 2018
Cena paliw „nie musiała” też wzrosnąć przy wprowadzeniu nowej opłaty paliwowej, a wzrosła. Tak jak dystrybutorzy nie wzięli na siebie nowego podatku, tak nie powinno się oczekiwać, że samorządy wyczarują sobie środki na pokrycie opłat związanych z użytkowaniem energii.
Te pieniądze samorządy będą musiały otrzymać, bądź będą zmuszone do ograniczenia wydatków. Sprytna, choć podła strategia rządu na samorządy opozycyjne wobec partii Prawa i Sprawiedliwości. Szkoda tylko, że w takich warunkach ceny towarów i usług muszą wzrosnąć, mimo że „nie wprost”. Jaki pomysł znajdzie więc rząd, gdy jego obywatelom przestanie „starczać do pierwszego”? Dopłaty wydają się tu najgorszym z możliwych rozwiązań.
fot. flick/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU