Kultura

Jan Kidawa-Błoński szykuje nowy film. “Kandydatka” ma być polskim “House of Cards”

Kidawa-Błoński robi film polityczny

„Kandydatka” – tak będzie nazywał się nowy film Jana Kidawy-Błońskiego. Nie, nie będzie to dokument o tegorocznej kampanii wyborczej. Z zapowiedzi reżysera wynika, że czeka nas polityczny thriller – jak sam powiedział, „polskie House of Cards”.

Kidawa-Błoński robi film o kandydatce na prezydenta

Reżyser Jan Kidawa-Błoński zapowiedział swoją nową produkcję na antenie Radia ZET. Przyznał, że prace trwają już od jakiegoś czasu. Został już ukończony scenariusz obrazu. Autorami tekstu Maciej Karpiński i Agata Dominik.

„Kandydatka” ma opowiadać historię kobiety, która startuje w wyborach prezydenckich. Brzmi znajomo? Reżyser zastrzega, że ani fabuła, ani bohaterka nie jest inspirowana historią jego żony, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która jest główną rywalką Andrzeja Dudy w walce o fotel prezydencki.

Jeżeli nam się to uda, to będzie to polski „House of Cards” – wyjaśnił reżyser, co sugeruje, że będzie to polityczny thriller. – Oczywiście postacie są całkowicie fikcyjne – zastrzegł.

Obecnie projekt jest na etapie pierwszych prac produkcyjnych, zbierane są fundusze na realizację. Zdjęcia zaplanowano na wiosnę 2021 roku. Reżyser zdradził, że tytułową rolę zagra Magdalena Boczarska, która u Kidawy-Błońskiego grała w głośnej „Różyczce” z 2010 roku i w późniejszym „W ukryciu”.

Tyle wiadomo, jeśli chodzi o fikcyjne wybory. A co z prawdziwymi? W rozmowie z Radiem ZET Jan Kidawa-Błoński przyznał, że jeśli chodzi o reżyserię, woli ograniczyć się do branży filmowej i nie jest twórcą kampanii wyborczej swojej żony.

Wolałbym się tym nie zajmować. Dla zdrowia psychicznego staramy się w domu nie zajmować się polityką – mówił Kidawa-Błoński.

Nie iść drogą Vegi

Na premierę „Kandydatki” przyjdzie trochę poczekać, ale polskiemu kinu na pewno przydałby się dobry, polityczny film. Ostatnio po ten temat sięgnął w swoim stylu Patryk Vega. Z „Polityką” było jednak tylko dużo szumu. Vega nie zaproponował nic nowego, zekranizował po prostu garść memów, a na koniec sam przyznał, że zrobił to dla pieniędzy. O „dziełach” typu „Smoleńsk” nie ma co wspominać. Zamiast polskiego „JFK” wyszło szkolne przedstawienie.

Polskie kino nie potrzebuje filmu politycznego, które naśladuje rzeczywistość. Nie chodzi o to, by na ekranie oglądać odpowiedniki prawdziwych ministrów i posłów. Znaczenie lepiej obejrzeć osadzoną w realiach polskiej polityki dobrą fabułę, która nie będzie jednocześnie podprogowym przekazem. Trzeba liczyć, że „Kandydatka” Jana Kidawy-Błońskiego będzie właśnie takim filmem. Hasło „polskie House of Cards” zobowiązuje.

Źródło: Radio ZET, zdjęcie: YouTube/Kidawa2020

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie