Patryk Jaki miał całkiem udany start kampanii wyborczej. Wybronił się z zarzutów głównego konkurenta o nie byciu warszawiakiem, także sprytnie wymanewrował Trzaskowskiego w odpowiedziach na jego 12 pytań. Jednak polityk Solidarnej Polski popełnił błąd, który może szybko pogrzebać jego wyborcze szanse. Wiceminister sprawiedliwości tak bowiem skupia się na medialnym wydźwięku swoich działań, że zaniedbuje całkowicie ich merytoryczne fundamenty, co sprawnemu oponentowi daje wymarzony punkt wyjścia do obracania postulatów kandydata Zjednoczonej Prawicy przeciwko niemu. Dziś mieliśmy jeden tego przykład, który jest jednak zaledwie czubkiem góry lodowej. Media huczą o wpadce Jakiego z jego spotem wyborczym, w którym próbuje dalej ciągnąć narrację, że Trzaskowski dzieli warszawiaków na lepszych i gorszych. W nagraniu popełniono jednak tragiczny błąd, ponieważ zamiast warszawskiej dzielnicy Pragi dodano zdjęcie… stolicy Czech.
Nie można dzielić warszawiaków. Nie ma znaczenia skąd pochodzisz. Warszawa jest miastem otwartym dla wszystkich. Prezydent Warszawy nie może nikogo wykluczać. Chcemy wolnej i przyjaznej dla wszystkich stolicy. #CzaskoskiPrzepros pic.twitter.com/5X3KryPizL
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) April 28, 2018
https://twitter.com/jozefmoneta/status/990529526403919872
Owa wpadka wzbudziła falę rozbawienia, ale politycznie jest dla Jakiego katastrofą. Polityk zarzeka się bowiem, że ani jego, ani innych warszawiaków z wyboru Trzaskowski nie musi uczyć o problemach stolicy. Cała narracja, że kandydat PO podzielił mieszkańców na lepszy i gorszy sort się jednak rozpada w tym momencie, kiedy wiceminister sprawiedliwości pokazał wszem i wobec, że absolutnie Warszawy nie zna. Tym samym kamień węgielny jego kampanii, czyli przemalowanie się z człowieka Opolszczyzny w warszawiaka całkowicie zawiódł. Podkreślmy, zawiódł przez detal, którego Jaki nie się dopatrzył zaniedbując profesjonalizm pracy swoich ludzi.
Cały bowiem spot Jakiego nie licuje z kandydowaniem na prezydenta stolicy. Nagranie jest nie da się ukryć wykonane w tak niskiej jakości, że ciśnie się na usta słowo “tandeta”. Przekaz spotu politycznie bardzo korzystnie ułożony jednak i bez zdjęcia czeskiej Pragi ulega osłabieniu z powodu użycia losowych, stereotypowych w wyglądzie stockowych zdjęć, które nie prezentowały prawdziwych mieszkańców Warszawy. Widać wyraźnie, że nagranie zostało wykonane na szybko i “po łebkach”, gdzie użyto całkowicie przypadkowej mieszkanki materiałów graficznych, co zaowocowało wpadką. Widać wyraźnie, ze chciwość zbicia jak największego kapitału na błędzie konkurenta sprawiła, że Jaki potknął się o własne nogi.
Nie jest to jednak koniec problemów kandydata. Pojawiły się bowiem zarzuty, że omawiane zdjęcie mogło zostać użyte z naruszeniem praw autorskich. Jeśli teza ta by uległa potwierdzeniu, to Trzaskowski mógłby całkowicie zmieść kandydaturę Jakiego jako “papierowego kandydata”, który niczym Bartłomiej Misiewicz powinien dostać od prezesa certyfikat zakazu pełnienia funkcji publicznych, ponieważ jest dla mienia publicznego zwyczajnie niebezpieczny:
Lecimy dalej! Panie @PatrykJaki! Czy zdjęcie CZESKIEJ Pragi zostało opłacone, jak wymaga tego autor, czy użyte bezprawnie?
CC: @SlawekNeumann pic.twitter.com/nlkut7Ulvt
— Marta Niewierko (@MartaNiewierko) April 29, 2018
Sztab Rafała Trzaskowskiego może zacierać ręce. Działania kandydata PO robiły mu bowiem w ostatnim czasie więcej szkody niż pożytku wręczając Jakiemu kolejne argumenty do ręki. Teraz pojawiła się szansa dla Platformy, aby zyskać przewagę. Jednak musi w tym celu nie tylko zbadać źródło i legalność użycia wszystkich materiałów w spocie, ale także rozpocząć kampanię punktująca i wiążąca z opisaną wpadką inne, teoretycznie nie związane z feralnym filmem słabości Jakiego.
Patryk Jaki stworzył bowiem perfekcyjną okazję, aby wypomnieć mu aferę wokół ustawy o IPN, czy zamrożenie ustawy reprywatyzacyjnej. Oba głośne akty prawne miały być przełomem, ale zakończyły się blamażem. Nie będzie nic gorszego dla Jakiego niż stworzenie wrażenia, że jego zwycięstwo będzie oznaczać dla wizerunku stolicy to samo, co ustawa o IPN dla wizerunku Polski. Jaki promuje się bowiem jako skuteczny szeryf i wiceminister, a obalenie tego mitu oznaczałoby równocześnie zniszczenie znacznej części jego politycznej tożsamości.
Opozycja może także podchwycić rosnącą aktywność internautów, którzy podsyłają Jakiemu pomysły na materiały do kolejnego klipu. Oddolna akcja viralowa w social media będzie mogła sprawić, że sprawa tak szybko nie przycichnie:
https://twitter.com/Beata__Ka/status/990558519651954688
Wpadka Patryka Jakiego pokazuje, że bardzo przemyślany plan potrafi całkowicie się rozpaść z powodu drobnego detalu. Widać bowiem wyraźnie, że polityk przygotował bardzo przemyślaną strategię na osłabienie kandydata PO, która miała duże szanse powodzenia, gdyby wiceminister nie popadł w samozadowolenie. Tym razem jednak sprawdziło się stare powiedzenie, że pycha idzie krok przed upadkiem.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU