Ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski (mąż Julii) wystąpił w Landtagu Brandenburgii z okazji 30-lecia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Tamtejsze media informują, że ambasador wygłosił pod adresem Niemiec wiele krytycznych słów, co omal nie doprowadziło do dyplomatycznego skandalu. Niemieccy politycy, słysząc Przyłębskiego mieli wpaść w osłupienie.
Ambasador zaatakował niemieckie media publiczne słowami: „Pięciu niemieckich korespondentów w Warszawie rujnuje 30 lat polsko-niemieckiego pojednania i porozumienia”. Przyłębski zarzucił niemieckim mediom „antypolską narrację”, ukazują Polskę jako kraj bezprawia i “upadającą demokrację” ze “strefami wolnymi od LGBT”, które są “oczywistym kłamstwem”.
Tamtejsze media donoszą, że politycy słuchający Przyłębskiego zachowali „dyplomatyczną powściągliwość”. Nie kryją jednak braku zrozumienia, dlaczego ambasador rujnuje trzy dekady przyjaznych relacji obydwu krajów. Dostrzegli również prowokacyjność jego wystąpienia.
Trzeba powiedzieć wprost: Andrzej Przyłębski rujnuje polsko-niemieckie relacje. To niezwykle szkodliwe nie tylko w wymiarze czysto politycznym, ale także w gospodarczym. Relacje handlowe naszego kraju z zachodnim sąsiadem są bardzo istotnym składnikiem wzrostu gospodarczego nad Wisłą.
Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości w nieoficjalnych rozmowach nigdy nie ukrywali, że wartość Andrzeja Przyłębskiego jako dyplomaty jest zerowa. W rozmowach z dziennikarzami otwarcie przyznawali również, że człowiek ten jest im potrzebny wyłącznie jako „mąż pani prezes Trybunału”. Sytuacja jest zatem aż nadto czytelna: Fucha Andrzeja ma być czynnikiem stabilizującym posłuszeństwo Julii, gdyby przyszło jej do głowy próbować być niezależną.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU