Polityka i Społeczeństwo

Jacek Sasin ujawnił, jak obecna władza ściemnia Polaków? Nie zrobili kompletnie nic, aby zrealizować ich główny postulat

Jacek Sasin grozi politycznymi procesami opozycji. Hipokryzja władzy sięga szczytu
Fot. Krystian Maj / KPRM

W sprawie uzyskania reparacji wojennych od Niemiec, Prawo i Sprawiedliwość wytworzyło rzeczywistość równoległą. Obok podbijana bębenka na krajowym podwórku, logicznym następstwem byłoby podniesienie tematu na szczeblu rządowym. Okazuje się jednak, że przez cztery lata kiszono się we własnym sosie, dosypując pikantnych przypraw w postaci wyliczeń opiewających na miliardy dolarów. Przyrządzana potrawa jest jednak przeterminowana, pomimo zabiegów ratujących smak.

Brak działań

Taki wniosek może nasuwać się po lekturze wywiadu, jakiego udzielił Jacek Sasin Rzeczpospolitej. Pytany jak wyglądają rozmowy ze stroną niemiecką o reparacjach nie owija w bawełnę – “Formalnie takich rozmów w tej chwili nie ma.(…)Podnosimy ten temat w sferze publicznej, ale nie jest to temat, który funkcjonuje w oficjalnym obiegu relacji polsko-niemieckich” opisuje stan gry na dzień 20 września 2019 roku. Już podczas przygotowań i w trakcie obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, dało się odczuć zmianę retoryki ze strony polityków Zjednoczonej Prawicy. Zrezygnowano ze słowa “reparacje” na rzecz “odszkodowania” lub “zadośćuczynienie”.

Dzisiaj okazuje się, że rząd nie wysłał nawet żadnego oficjalnego pisma do Berlina, nie poruszano tej sprawy podczas licznych spotkań ze stroną niemiecką. Generalnie rzecz ujmując, nie zrobiono nic poza wbijaniem do głowy społeczeństwu wizji lecących z nieba na Warszawę dolarów lub euro. Dwa tygodnie temu pojawiły się w prasie przecieki, że Warszawa może oczekiwać od rządu niemieckiego w ramach odszkodowań budowy sieci szpitali, metra lub domów opieki nad seniorami. W piątkowy poranek można przypuszczać, że Angela Merkel nic na ten temat nie wie, bo skąd ma wiedzieć jeżeli nie ma żadnych formalnych rozmów.

Stała metoda?

Gdy PiS był w opozycji, to przez pięć lat budowano mitologię smoleńską opowiadając niestworzone rzeczy o tym, jak w prosty sposób można ściągnąć wrak tu-154 z Rosji. Przez kolejne cztery lata mając wszystkie instrumenty w rękach, nie wydobyli od strony rosyjskiej nawet śrubki. Teraz tworzy się kolejny mit, ale uwagę ze wschodu przeniesiono na zachód, bo Smoleńsk został porzucony w przydrożnym rowie i nawet Macierewicz boi się ujawnić co zrobił w sprawie tragicznego wypadku.

Od dwóch miesięcy wiadomo, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego wchodzi w jakieś personalne układziki ze stroną niemiecką, a poparcie Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej jest tego namacalnym przykładem. Po latach opowiadania historyjek o potrzebie osłabienia wpływów niemieckich w UE, PiS te wpływy wzmocnił, a w Polsce akceptację dla von der Leyen przykryto Fransem Timmermansem. W końcu przyjdzie taki dzień, w którym trzeba będzie przykryć indolencję reparacyjną.

Źródło: RP.pl
Fot. Krystian Maj / KPRM

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie