Podstawą zdrowego wzrostu gospodarczego są oszczędności i inwestycje. Kapitał pochodzący z oszczędzania pozwala bowiem sfinansować działania na rzecz zwiększenia wydajności w gospodarce. Niestety, w polskiej gospodarce dzieją się na tym polu rzeczy niepokojące. Poziom inwestycji zamiast rosnąć – spada. Mieliśmy rok 2016, który charakteryzował się tąpnięciem, ponieważ inwestycje gwałtownie spadły, po II kwartale o 4,9%, a po III o 7,3%. Bieżący rok przyniósł ustabilizowanie na poziomie, na którym spadek inwestycji nie obniża już dynamiki wzrostu PKB, ale równocześnie w żaden sposób go nie wspiera. 4% wzrostu PKB zawdzięczamy bowiem konsumpcji. Nie oddaje to pełnego obrazu sytuacji, ponieważ udział w PKB inwestycji sektora prywatnego ma zakończyć się w tym roku na poziomie najniższym od 24 lat, czyli zaledwie 14%. Jest to zaskakująca sytuacja w warunkach powrotu koniunktury na rynki światowe, która sprzyja inwestycjom. Co więcej w latach 2009-15 trwała pozytywna tendencja wzrostu udziału inwestycji po uprzednim uderzeniu pierwszej fali kryzysu. Dopiero w 2016 roku doszło do załamania trendu.
Mamy do czynienia z odwróceniem sytuacji, kiedy w przeciwieństwie do lat poprzednich udział eksportu i inwestycji we wzroście PKB jest rekordowo niski, a udział konsumpcji rekordowo wysoki.
#NieDaliRady Według nowej prognozy KE udział inwestycji sektora prywatnego w PKB ma w br. spaść do najniższego poziomu od 24 lat (zob. wykres). Ale – tu info dla #TVPiS – w latach 2018-19 ma być wyższy! Niż w 1994 roku. Takie efekty daje #ekonomiaPiS Kiedy #rekonstrukcja ? pic.twitter.com/B0O4mYKlKn
— Andrzej Rzońca (@andrzej_rzonca) November 9, 2017
Choć w przekazach medialnych dużo się mówi o sukcesie obecnej ekipy rządowej, który wyraża się w dobrych wskaźnikach gospodarczych, to na płaszczyźnie szczegółu fakty przestają pasować do medialnej wizji. Opisywaliśmy nie tak dawno, jak dużym zagrożeniem dla gospodarki jest wzrost gospodarczy na kredyt, oparty na konsumpcji, a który właśnie dziś obserwujemy. Taki sam optymizm jak dziś w Polsce, kilkanaście lat temu za oceanem doprowadził bowiem do światowego kryzysu finansowego.
Niestety spadek udziału inwestycji potwierdza tezę, że zaufanie do Polski, jako atrakcyjnego obszaru do inwestowania spadło. Wzrost zadłużenia prywatnego jak i ekspansja wydatków socjalnych państwa dodają kolejne długoterminowe czynniki ryzyka dla gospodarki.
Wszystkie powyższe elementy w sumie przekładają się na druzgocące międzynarodowe prognozy dla naszego kraju. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje bowiem, że w latach 2017-2022 nasz wzrost gospodarczy wyniesie średnio 3,04%. Wypadamy zatem blado, nasza prognoza daje nam 8 wynik wśród 30 największych gospodarek świata, ale już dopiero 9 w Unii Europejskiej, w której podobno jesteśmy championem. W zestawieniu z resztą świata nasze oczy ujrzą obraz gospodarczej stagnacji, bowiem plasujemy się dopiero na 105 miejscu. Co jest zatrważające, nasze prognozy są spadkowe, MFW przewiduje, że w 2022 roku nasz wzrost gospodarczy będzie na 129 miejscu na 192 badane kraje. Jest to szokujący spadek z dzisiejszego 73 miejsca. Niestety tendencje zachodzące już dziś w gospodarce pozwalają zrozumieć tak krytyczne oceny międzynarodowych ekspertów.
Przed rządem wyzwanie zbudowania przyjaznego klimatu do inwestowania i oszczędzania. Wymaga to jednak zmiany nie tylko gospodarczej, ale i politycznej linii ideowej władzy, co może się okazać w realiach naszego kraju bardzo trudne.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU