Z zainteresowaniem słuchałem tego, co mówił Pan Adam Roch i zaczynam wierzyć w edukację prawną. Po wysłuchaniu moich obrońców i sprawie, która trwała 22 godziny, sędzia prowadzący zaczął powoływać się na konstytucję i europejskie standardy. Jestem przekonany, że gdyby sprawa trwała dłużej, to Pan Adam Roch próbowałby zapisać się do stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a prokurator prowadzący moją sprawę, wstąpiłby do stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia – z sędzią Igorem Tuleyą o decyzji Izby Dyscyplinarnej SN z 22 kwietnia, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zdecydowała, że nie zostanie Pan doprowadzony siłą na przesłuchanie. Decyzja ta zaskoczyła chyba wszystkich zainteresowanych tą sprawą. Jak Pan sądzi, dlaczego tak się stało?
Igor Tuleya: Trzeba zacząć od tego, że tzw. Izba Dyscyplinarna nie jest sądem i nie orzekają tam niezawiśli sędziowie. Tak naprawdę, jaki był scenariusz, to trudno powiedzieć, bo decyzja, która miała zapaść w mojej sprawie, zapadła gdzie indziej i nie została podjęta przez Pana Rocha. Rzeczywiście, można powiedzieć, że w mojej historii zwroty akcji są równie niespodziewane jak w jakimś serialu. Natomiast ciekawe, jaki dalszy scenariusz rządzący przewidują dla mnie, gdyż należy pamiętać, że decyzja Izby Dyscyplinarnej nie jest prawomocna.
W orzeczeniu Izby Dyscyplinarnej usłyszeliśmy to, czego należałoby się spodziewać po każdym uczciwym prawniku. Dlaczego były prokurator Roch podważył zarówno wcześniejsze pozbawienie pana immunitetu przez tę samą Izbę, jak i zasadność oskarżeń wnoszonych przez Prokuraturę?
Moja sytuacja jest oczywista, bo nie popełniłem przestępstwa, a mój immunitet nie został uchylony przez niezawisły sąd. Natomiast z zainteresowaniem słuchałem tego, co mówił Pan Adam Roch i zaczynam wierzyć w edukację prawną. To znaczy po wysłuchaniu moich obrońców i sprawie, która trwała 22 godziny, sędzia prowadzący zaczął powoływać się na konstytucję i europejskie standardy. Jestem przekonany, że gdyby sprawa trwała dłużej, to Pan Adam Roch próbowałby zapisać się do stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a prokurator prowadzący moją sprawę, wstąpiłby do stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia. Wierzę, że to orzeczenie to wynik przemów moich obrońców – mecenasa Dubois, Zacharskiego i Tiutiunika. Oprócz tego sama sprawa jest tak oczywista, że trudno byłoby podjąć inną decyzję.
Prokuratura zapowiedziała, że zaskarży wczorajszą decyzję Izby Dyscyplinarnej. Jakiego finału sprawy Pan się spodziewa?
To, co się dzieje w sprawie w celu zatrzymania i przymusowego doprowadzenia mnie na przesłuchanie jest bardzo podobne do postępowania, które dotyczyło uchylenia immunitetu. W pierwszej instancji Izba Dyscyplinarna nie wyraziła zgody na to, ale już w drugiej trzyosobowy skład zgodził się na to. Spodziewam się, że teraz będzie podobny finał, jeżeli chodzi o postępowanie o którym rozmawiamy. To znaczy, że Izba Dyscyplinarna w drugiej instancji wyrazi zgodę na doprowadzenie mnie na przesłuchanie do prokuratury.
Jeżeli na szczeblu apelacyjnym decyzja zostanie również utrzymana, to czy spodziewa się Pan, że rządzący mogą sięgnąć po inne środki w celu doprowadzenia Pana na przesłuchanie?
Tutaj sytuacja będzie patowa, ponieważ, jeżeli w drugiej instancji Izba Dyscyplinarna utrzyma tą decyzję, to prokurator, jeżeli będzie chciał zachować pozory przestrzegania prawa, będzie miał niewielkie pole manewru. Jedyne, co mogę zrobić, to zaapelować do kuratora, żeby zachował się przyzwoicie, przyznał się do błędu i umorzył postępowanie przygotowawcze.
Czy utrzymanie decyzji Izby Dyscyplinarnej na szczeblu apelacyjnym definitywnie zakończy sprawę doprowadzenia Pana na przesłuchanie?
Myślę, że nie, gdyż decyzja Izby Dyscyplinarnej ma niewiele wspólnego z głównym przedmiotem postępowania karnego i postępowaniem immunitetowym. Jeśli prokurator nie wsłucha się w argumenty, które przedstawił Pan Roch, to nie sądzę, żeby postępowanie zostało zakończone. Pamiętajmy, że prokuratura nie jest ciałem niezależnym.
Mimo wyroku sądu nadal pozostaje Pan praktycznie zawieszony w obowiązkach i nie jest dopuszczony do orzekania. Czy decyzja Izby Dyscyplinarnej może jakoś wpłynąć na tę sytuację?
Decyzja ta nie zmienia mojej sytuacji. To już było testowane i ponawiałem wnioski do prezesów sądu, w którym orzekam, w celu dopuszczenia mnie do orzekania. Natomiast oni odmawiają, twierdząc, że jest uchwała Izby Dyscyplinarnej o odebraniu mi immunitetu i moim zawieszeniu.
Wszyscy jesteśmy świadomi, kto faktycznie podejmuje decyzje w Pańskiej sprawie. Krytyka Prokuratury zawarta we wczorajszym orzeczeniu była wyraźnie wymierzona w Zbigniewa Ziobrę. Czy nie czuje się Pan pionkiem w grze między skłóconymi politykami?
Oczywiście taki scenariusz jest możliwy. Mam absolutną świadomość tego, że decyzja w mojej sprawie zapadła gdzie indziej i nie była wydana przez niezależny sąd. Natomiast, dlaczego tak się stało, możemy jedynie domniemywać. Nie wykluczam, że chodzi o rozgrywki polityczne w obozie rządzącym, zachowanie twarzy w Europie, europejskie środki finansowe czy dobre wrażenie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Każdy wariant jest możliwy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU