Termin jak wyrok za zabójstwo
– To był pamiętny dzień. Oglądam igrzyska w telewizji, słyszę domofon. To listonosz przyniósł list polecony z Konstancina. Pełen radości otwieram list, myślę, że już niebawem tam pojadę, a tu czytam, że zostałem zakwalifikowany na 30 czerwca 2036 r. I że w razie zmiany adresu mam o tym poinformować dwa tygodnie przed. W głowę się uderzyłem, bo nie mogłem w to uwierzyć. Czy ktoś robi ze mnie idiotę? Mam 63 lata i mam się zgłosić na zabiegi za 15 lat? – mówi w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.
Pan Kazimierz chwycił za telefon i usłyszał, że “takie są terminy”. – Mogę też skorzystać z komercyjnej rehabilitacji. Pytam, ile bym czekał. Pani odpowiedziała, że mogę zacząć nawet za dwa tygodnie. Pokój jednoosobowy kosztuje 400 zł za dobę, dwójka 370 zł. Podziękowałem – wspomina.
Pacjent jest stabilny
“Wyborcza” zapytała w Konstancinie o przypadek Pana Kazimierza. Dariusz Balewski, specjalista ds. prawnych Centrum Kompleksowej Rehabilitacji w Konstancinie, poinformował, że tak odległe terminy przyjęć dotyczą pacjentów stabilnych. – W przypadku zasadniczego zaostrzenia dolegliwości lub znacznego pogorszenia stanu zdrowia pacjent może się do nas zwrócić, by zweryfikować tryb przyjęcia. Części pacjentów proponujemy też rehabilitację ambulatoryjną lub domową. W ten sposób staramy się przeciwdziałać niewydolności przeciążonego systemu rehabilitacji w Polsce – tłumaczy.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU