Trzecich sił w polityce było już mnóstwo – Palikot, Kukiz, Petru, a teraz Hołownia. Trzej pierwsi nie ponieśli klęski dlatego, że chcieli tego Jarosław Kaczyński, Donald Tusk czy Grzegorz Schetyna i jeśli ten sam los czeka Hołownię, nie będzie to wina Borysa Budki czy Rafała Trzaskowskiego. Trzech pierwszych zgubiła arogancja, pycha i składanie list wyborczych z osób zupełnie przypadkowych, a Petru dodatkowo eksces obyczajowy z partyjną koleżanką. Idiotyzmem byłoby mieć pretensje do Kaczyńskiego, Tuska czy Schetyny, że okazali się sprawniejszymi graczami, sprytniejszymi technologami władzy, potrafili cierpliwie czekać i nie spuścili spodni na oczach milionów ludzi. Budka i Trzaskowski będą bezradni wobec politycznych aspiracji Hołowni, jeśli ten wykaże się większym talentem, sprytem, pracowitością i pokorą. Nie ma jednak Hołownia prawa oczekiwać od nich, że będą biernie czekać na to, co przyniesie los. I nie jest to też kwestia pieniędzy, ponieważ o ile pieniądze są niezbędne do budowania czegokolwiek w polityce, o tyle na nic się zdadzą, jeśli ludzie odrzucą ofertę – wtedy PO czy PiS z milionami z państwowej subwencji na kontach będą jedynie wegetować na poziomie kilku procent poparcia. Przypominam, że zanim Platforma Obywatelska zaczęła dostawać państwowe pieniądze, jej czołowi politycy wzięli w bankach kredyty pod zastaw prywatnych domów i mieszkań.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU