Politycy Prawa i Sprawiedliwości szturmem rzucili się do obrony Beaty Szydło i jej syna po tym, gdy media poinformowały, że Tymoteusz Szydło pracuje w firmie Daniela Obajtka i jego matki oraz, że tę pracę załatwiła mu była premier.
To sama Szydło uczyniła syna osobą publiczną po tym, gdy ktoś w tej partii zasugerował, że dobrze byłoby ogrzać się w blasku młodego kleryka, skoro większość społeczeństwa w naszym kraju deklaruje się jako katolicy i mający konserwatywne poglądy. Cała Polska podziwiała zdjęcia byłej już premier z młodym klerykiem. O rodzinie Szydłów pisało “Do Rzeczy”, prymicyjną mszę Tymoteusza transmitowało TVP. Problem zaczął się, gdy syn byłej premier poprosił o przeniesienie do stanu świeckiego i zwolnienie z celibatu. Wtedy stał stał się tematem tabu, a jakiekolwiek pytania o niego są uważane za co najmniej niestosowne.
Używanie dzieci do uderzenia w rodziców jest niegodne i powinno dyskwalifikować każdego, kto to robi. Problem w tym, że politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie uderzali w Michała Tuska, aby zaszkodzić Donaldowi Tuskowi i nie przejmowali się córkami Pawła Adamowicza, gdy zlecali swoim cynglom z rządowej telewizji polowanie z nagonką na ówczesnego prezydenta Gdańska. Podczas prezydenckiej kampanii wyborczej w 2020 roku dziennikarze TVP przywiązywali wielką uwagę do… sprawy pierwszej komunii dzieci Rafała Trzaskowskiego i nawet nie starano się ukryć stojącej za tym politycznej desperacji partii, która nawet będąc bardzo silną w skali kraju, w Warszawie jest dramatycznie słaba. Można też przypomnieć, jak bardzo TVP interesowało się synem niecierpianego przez władzę RPO Adama Bodnara.
Jeśli zatem mówienie o Tymoteuszu Szydło jest atakiem na niego oraz na jego mamę, choć to ona sama uczyniła go osobą publiczną, bądźmy konsekwentni i uznajmy, że ataki na syna Rafała Trzaskowskiego, który był i pozostaje osobą prywatną, są tak samo haniebne. Jeśli zaś inną miarę przykładamy do traktowania potomstwa „naszych” i „nie naszych”, jesteśmy hipokrytami i przynajmniej nie strójmy się w piórka obrońców spokoju gospodarstwa domowego. Politycy PiS nawet przyłapani na hipokryzji, nigdy na łatkę hipokrytów się nie zgodzą. Staną na głowie, aby wytłumaczyć, że ataki na jednych są uzasadnione a na innych już nie, a jeśli i to nie odniesie skutku, zaczną brutalnie atakować tych, którzy zadają niewygodne pytania i te ataki będą również personalne i prywatne a nie tylko odnoszące się do zawodowych obowiązków nielubianych rozmówców.
Źródło: „Rzeczpospolita”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU