Gdy na początku czerwca 2017 roku z ust ówczesnej premier Beaty Szydło padło słynne “Wystarczy nie kraść tylko uczciwie rządzić”, wiele wskazywało, że ta maksyma na trwałe zapisze się w hasłach przewodnich władzy Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas pretekstem do tych słów były bardzo dobrze wyniki gospodarcze i wrażenie, że oto w końcu władza potrafi rozsądnie gospodarować pieniędzmi publicznymi tak, by nie tylko wystarczyło na sfinansowanie wszystkich podstawowych działań państwa ale jeszcze udało się podzielić owocami tego niebywałego (według) władzy wzrostu z obywatelami przy pomocy flagowego programu “Rodzina 500+”.
Dziś jednak wiadomo, jak bardzo kłamliwe było to hasło i jak dalekie jest od rzeczywistości. Po dwóch latach rządów partii Jarosława Kaczyńskiego widzimy bowiem, że wcale nie jest tak, że wystarczyło na wszystko – po prostu do tej pory skrzętnie ukrywano obszary, w których władza pieniędzy skąpi a gdzie nakłady są w sposób skrajnie nieodpowiedzialny rozbuchane. Miliardy złotych idą na chłopców biegających z nie do końca sprawnymi karabinkami po lesie a na etaty sędziowskie, które przyspieszyłyby pracę sądów nie ma. Miliardy złotych idą na strzelnicę w każdym powiecie, IPN mający pisać historię na nowo czy do ojca Tadeusza Rydzyka, którego partia rządząca wciąż spłaca za pomoc w kampanii wyborczej a nie ma środków, by wyciągnąć z systemowego niedofinansowania polską służbę zdrowia, z której korzystać chcieliby przecież wszyscy Polacy.
Zamiast tego mamy szereg kolejnych opłat, szalejącą drożyznę w sklepach i co rok podnoszone składki na ZUS, uderzające w przedsiębiorczych Polaków. Do tego rząd dwoi się i troi, by możliwie najwięcej z ofiarowywanych 500 zł na drugie i kolejne dziecko wracało do budżetu państwa, dlatego nie waha się uderzyć w pracujące matki, które uwierzyły w prodemograficzny charakter tego świadczenia.
Nie ma się co dziwić kolejnym grupom zawodowym, że albo już protestują albo lada moment rozpoczną walkę o większe nakłady na płace w budżetówce. Przez lata były to obszary zaniedbane a dziś sytuacja jest idealna, by te jawne dysproporcje wyrównać. Oczywiście może być też tak, że rząd Prawa i Sprawiedliwości już wie, że cała ta “dobra zmiana” jest na kredyt a mające przyjść lada moment spowolnienie doprowadzi budżet do sytuacji krytycznej. Wówczas hasło Beaty Szydło, które miało być dla PiS hasłem przewodnim może się okazać gwoździem do trumny i przegranych wyborów. Chciałbym się z tego cieszyć, ale niestety za nieodpowiedzialne gospodarowanie publicznym groszem zapłacimy my, nie politycy.
Fot. Flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU