Harvey Weinstein, jeden z najsłynniejszych producentów filmowych, usłyszał wyrok w procesie o gwałt i inne przestępstwa seksualne. To od masowych oskarżeń w jego stronę o molestowanie seksualne zapoczątkowało ruch #metoo i wzmogło dyskusję na temat przemocy wobec kobiet.
Oskarżony został uznany za winnego gwałtu na aktorce Jessice Mann i napaści seksualnej na producentkę Miriam Haley. Ława przysięgłych, w której zasiadało pięć kobiet i siedmiu mężczyzn, skazała go za dwa z pięciu zarzutów. Najpoważniejszy z nich, dotyczący „drapieżnej napaści na tle seksualnej”, został oddalony. Weinsteinowi groziło za to dożywocie. Ostateczny wymiar kary producent pozna 11 marca. W więzieniu może spędzić nawet 25 lat. Obecnie skazany nie przebywa w areszcie – z powodu problemów ze zdrowiem trafił do szpitala. Jego prawnicy szykują zaś apelację.
Weinstein był jednym z najważniejszych postaci w Hollywood. Wyprodukował takie hity, jak „Gangi Nowego Jorku”, „Zakochany Szekspir” czy „Nienawistna ósemka”. Najpierw kierował wytwórnią Miramax, potem założył firmę The Weinstein Company, która upadła w 2018 roku – rok po tym, gdy wobec Harveya Weinsteina pojawiły się pierwsze oskarżenia o molestowanie seksualne.
Przestępstwa seksualne zarzuciło producentowi kilkadziesiąt kobiet, w tym aktorki Gwyneth Paltrow i Ashley Judd. Gwiazdy Hollywood komentowały decyzję sądu.
– Do kobiet, które zeznawały w tej sprawie i przeszły przez to traumatyczne piekło – wykonałyście publiczną służbę dla wszystkich dziewczyn i kobiet, dziękuję – napisała Judd na Twitterze.
– Zmieńmy prawo, by w przyszłości ofiary gwałtu były wysłuchiwane, a nie dyskredytowane i aby ludziom było łatwiej zgłaszać przypadki gwałtu – skomentowała wyrok aktorka Rosanna Aequette.
Afera Weinstein zapoczątkowała ruch Me Too i uświadomiła skalę problemu, jakim jest wykorzystywanie seksualnego kobiet. W Hollywood filmowcy, którzy nad którymi zaciążyły podejrzenia o molestowanie, stali się persona non grata. Najbardziej wyrazistym przypadkiem jest Kevin Spacey. Wobec oskarżeń w jego stronę, Netflix zerwał z nim współpracę przy hitowym serialu „House of Cards”, a Ridley Scott usunął sceny z nim z gotowego już filmu („Wszystkie pieniądze świata”) i zastąpił dokręconymi na szybko ujęciami z Christopherem Plummerem.
Ruch Me Too rozpowszechnił się na cały świat, także w Polsce. Sprowokował dyskusję o tym, czy w naszym kraju skutecznie walczy się z przemocą (seksualną, fizyczną, psychiczną) wobec kobiet – był to zresztą jeden z tematów poruszanych w kampanii wyborczej w 2019 roku. Frekwencja na pamiętnych strajkach (jak Czarny Piątek) wskazuje, że Polki bynajmniej nie czują wielkiego wsparcia rządzących. Wystarczy przypomnieć próbę wprowadzenia kontrowersyjnej nowelizacji do ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Chciano zmienić między innymi definicję przemocy domowej na „powtarzające się działanie” – wcześniej wystarczył jednorazowy akt przemocy oraz procedurę zakładania Niebieskiej Karty. Po krytycznej reakcji opinii publicznej, pomysły te wycofał potem premier Mateusz Morawiecki.
Źródło: Gazeta.pl, zdjęcie: Sundry Photography / Shutterstock.com
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU