W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” ukazał się obszerny wywiad z Igorem Tuleyą, sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie. Wsławił się ostatnio tym, że nakazał prokuraturze wznowić umorzone śledztwo ws. przeniesienia obrad Sejmu z sali plenarnej do mniejszej Sali Kolumnowej, gdzie posłowie PiS uchwalili m. in. ustawę budżetową w trakcie tzw. puczu z grudnia 2016. Wcześniej „postawił się PiS” uznając zatrzymanie szefa MSWiA Janusza Kaczmarka za nieuzasadnione.
Zajmował się również sprawą Mirosława G., podczas uzasadnienia wyroku skazującego za przyjmowanie łapówek zasłynął wypowiedzią o porównaniu metod CBA do tych z okresu stalinizmu. „Nocne przesłuchania, zatrzymania – taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie. Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. – czasów najgłębszego stalinizmu”. Igor Tuleya – sól w oku Prawa i Sprawiedliwości, niesłusznie brany często za zwolenników opozycji za „swojego sędziego” może być jedną z pierwszych ofiar tzw. reformy sądownictwa. W wywiadzie mówi o swoich obawach i stawia odważne diagnozy na stan funkcjonowania państwa, czym znów naraził się prawicy.
Igor Tuleya: – Jestem już pogodzony z tym, że moja kariera może zostać przerwana. Do niedawna myślałem, że o takich sytuacjach to mogę sobie poczytać w monografii prof. Adama Strzembosza „Sędziowie warszawscy w czasie próby 1981-1988”. Kiedy zaczynałem p… https://t.co/1es3NmcjrU pic.twitter.com/kBoFnDnTGF
— Gazeta Wyborcza.pl (@gazeta_wyborcza) February 17, 2018
Pytany o głośnie porównanie metod działania CBA pod wodzą Mariusza Kamińskiego z 2013 r. do metod stalinowskich mówi, że był przekonany, „że do okładania pałą w komisariacie czy sadzania na odwróconym stołku już nigdy w Polsce nie dojdzie.”. Dziś przekonuje się, że był w błędzie, bo nadal „w komisariatach dochodzi do skandalicznej przemocy fizycznej. Protestujący są bezprawnie zabierani z ulicy.” Fraza wypowiedziana w trakcie uzasadniania wyroku skazującego dra G., wynikła z tego, że sędziemu „już wtedy […] zapaliło się żółte światełko”.
Wg Tuleyi przyszłość nie jest pisana w kolorowych barwach. W gorzkich słowach sędzia prognozuje ofensywę rządu: „To początek, ten rok będzie decydujący. Już nie ma Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, KRS. Teraz dokona się ta najważniejsza reforma wymiaru sprawiedliwości, czyli spłaszczenie sądów. Nie będzie podziału na sądy rejonowe, okręgowe, apelacyjne, tylko będą sądy pierwszej i drugiej instancji. Mówi się, że to będzie właśnie ten moment weryfikacji sędziów. Jak dojdzie do nowego podziału administracyjnego, wszyscy sędziowie będą musieli ponownie otrzymać nominacje. Część ich nie otrzyma”. W ten sposób może dokonać się obsadzanie „kolesi” na sądowych stanowiskach. Od tego krótka droga do utraty zaufania do instytucji państwa – czyli de facto końca demokracji.
Oczywiście sędzia przewiduje, że postąpi tym razem bardziej finezyjnie niż przy forsowaniu antydemokratycznych reform. Wg niego „czeka nas jeszcze fala postępowań karnych przeciwko sędziom. Za oświadczenia majątkowe, za przecieki z postępowania przygotowawczego, za zdjęcia nagich dzieci w komputerze…”
Zgłoszenie się 16 tzw. sędziów liniowych do KRS Tuleya uważa za objaw podziału w środowisku sędziowskim, dokonanego przy udziale wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.
Igor Tuleya w dalszej części wywiadu wspomina o tym, że wzrosła liczba wniosków o podsłuchiwanie. Może to być to jednak szczyt góry lodowej. Nie wyklucza, że sam może być obiektem takich działań.
Prawica zareagowała głośno na opublikowany wywiad. Ich jedyną śpiewką oprócz zarzutów co do rzekomej stronniczości sędziego (z czym Tuleya rozprawia się w wywiadzie) jest wyciąganie przeszłości jego matki – funkcjonariuszki Służby Bezpieczeństwa. Czyli powraca znany motyw „genu zdrady narodowej”. Na Twitterze pojawiły się komentarze prawicowych trolli, dziwnie anonimowe i dziwnie identyczne…
Ale obłęd! Sędzia Tuleya twierdzi w "Gazecie Wyborczej", że wracają metody stalinowskie: "Protestujący są bezprawnie zabierani z ulicy" https://t.co/QgDDLP7sew
— John Polluk (@PollukJohn) February 17, 2018
https://twitter.com/bukarolbu/status/964829199537246209
Ale obłęd! Sędzia Tuleya twierdzi w "Gazecie Wyborczej", że wracają metody stalinowskie: "Protestujący są bezprawnie zabierani z ulicy" https://t.co/biZUKuD9FP
— Andrzej Holinka (@kobuz3) February 17, 2018
Ale obłęd! Sędzia Tuleya twierdzi w "Gazecie Wyborczej", że wracają metody stalinowskie: "Protestujący są bezprawnie zabierani z ulicy" https://t.co/vKEVlnJnJD
— OK 47131 (@Anakreontyk) February 17, 2018
Obawy sędziego Tuleyi są niepokojące, ważne więc byśmy byli wyczuleni na nadchodzące ruchy rządu wymierzone w wolne sądownictwo – dziś wolne jeszcze tylko osobami sędziów mianowanych na dotychczasowych zasadach. Gdy stracimy zaufanie do sądownictwa nie będzie gdzie szukać pomocy.
fot. tvn24
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU