Jarosław Gowin gasił wczoraj pożar, który wybuchł wśród przedsiębiorców z gmin górskich. Górale pokazują mu gest Lichockiej.
Konia z rzędem temu, kto zrozumie, czemu dwa, trzy tygodnie temu nie dało się znaleźć pieniędzy dla przedsiębiorców specjalizujących się w turystyce górskiej. Góralski pożar tlił się od pewnego czasu i próbowano wylać na niego kilka kropel wody, pozwalając na uruchomienie zamkniętych kilkadziesiąt godzin wcześniej stoków i wyciągów, które i tak zostały zamknięte. Wczorajsza pomoc finansowa zaproponowana przez Jarosława Gowina wygląda teraz jak kneblowanie ust góralom pieniędzmi. Sprawę z górskimi przedsiębiorcami można było załatwić miesiąc wcześniej, a teraz rząd ma problem.
Wczoraj pisaliśmy o właścicielach firm z Podhala, którzy zaczynają się buntować. Spóźniona pomoc płynąca ze strony rządu w wysokości miliarda złotych nie uspokoiła nastrojów.
Przedsiębiorcy z Podhala w ostrych słowach komentują zapowiedzi wicepremiera Jarosława Gowina dotyczące finansowej pomocy dla górskich gmin. Ich zdaniem, przyznane “grosze” tylko spotęgują bunt branży poszkodowanej przez “narodową kwarantannę” – informuje Gazeta Wyborcza.
Rządowa pomoc okazała się nawet kontrpoduktywna w tonowaniu nastrojów – Rzucenie tych ochłapów samorządom ułatwia nam decyzję o otwarciu biznesów – mówił wczoraj pod Wielką Krokwią lider buntowników Sebastian Pitoń. Niezależnie od wszystkiego, przedsiębiorcy popierający bunt, mają otworzyć swoje biznesy 18 stycznia. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść w czwartek.
To są problemy, które rząd sobie zafundował na własne życzenie. Zapewne nakładane na biznesy kary będą w sądach uchylane, bo na rządowych salonach zagościł epidemiczny analfabetyzm prawny.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU