– Działanie służb na zlecenie polityczne może obrócić się przeciwko państwu w sytuacji, kiedy trzeba będzie skazać rzeczywistego przestępcę, a nie inwigilować oponenta politycznego. W interesie bezpieczeństwa państwa należy tę kwestię jak najszybciej uregulować – z Gabrielą Morawską-Stanecką, wicemarszałek Senatu o nadzwyczajnej komisji do spraw Pegasusa rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Przed świętami pojawiły się pierwsze doniesienia o inwigilowaniu prawników i polityków za pomocą izraelskiego systemu Pegasus. Mamy tu do czynienia z aferą znacznie większą niż słynna afera Watergate pół wieku temu. Dlaczego Zjednoczona Prawica tak ją bagatelizuje i nie zgadza się na powołanie sejmowej komisji śledczej?
Gabriela Morawska-Stanecka: Myślę, że głównym powodem próby bagatelizowana tej sprawy i braku zgody na powołanie sejmowej komisji śledczej jest fakt, że Pegasus jest w Polsce używany w sposób nielegalny. W drugim dniu posiedzenia komisji senackiej i przesłuchania byłego oraz obecnego szefa NIK, okazało się, że środki przeznaczone na zakup tego systemu operacyjnego nie pochodziły z budżetu państwa. Zgodnie z ustawą o CBA – służba ta może być tylko finansowana przez państwo, a nie Fundusz Sprawiedliwości. Próba ukrycia tej informacji przez Zbigniewa Ziobrę oraz Mariusza Kamińskiego pokazuje, że mieli świadomość, że łamią prawo.
Już 12 stycznia Senat zdecydował o powołaniu komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Jakimi uprawnieniami dysponuje taka komisja? Czym się one różnią od uprawnień sejmowej komisji śledczej?
Jest to regulaminowa komisja senacka, która posiada takie same uprawnienia, jak każda inna komisja. Mianowicie: jak komisja ustawodawcza czy praw człowieka. Komisja ta działa i może wnioskować do różnych organów państwowych o dokumenty, ekspertyzy itd., a przedstawiciele rządu muszą stawiać się przed nią w celu złożenia wyjaśnień czy oświadczeń.
Natomiast różnica polega na tym, że sejmowa komisja śledcza nie jest uregulowana w regulaminie Sejmu, tylko odrębną ustawą i ma uprawnienia prokuratorskie. To są podstawowe różnice, ale nie zmienia to faktu, że senacka komisja jest pozbawiona narzędzi w celu wyjaśnienia wielu aspektów związanych z Pegasusem.
Celem komisji jest opracowanie inicjatywy ustawodawczej, która zreformuje działalność służb. Czy, Pani zdaniem, PiS będzie skłonny do debaty w Parlamencie nad ustawą, która powstanie w wyniku prac komisji senackiej?
Ustawa ta jest od dawna potrzebna, gdyż będzie chroniła obywateli przed zakusami każdej władzy. Ponieważ kontrola operacyjna, która jest określona w wielu aktach prawnych, które dotyczą służb, a z której może korzystać 11 służb, ingeruje w podstawowe prawa obywatela. To pokazuje, że działania służb w takich przypadkach powinny być uzasadnione i kontrolowane, gdyż narzędzie, jakim jest Pegasus, inwigiluje w sposób totalny obywatela.
Odpowiadając na Pana pytanie: sądzę, że ustawa powstanie jeszcze w tej kadencji w Senacie, a co wydarzy się w Sejmie, to czas pokaże. Najpewniej przy obecnej większości zostanie ona odrzucona, ale w następnej kadencji Parlamentu będzie można do niej wrócić, bo, tak jak powiedziałam, służby trzeba kontrolować, a nie pozwalać im działać na zlecenie polityczne.
Czy Pani zdaniem powinna powstać kolejna instytucja, która będzie kontrolowała działanie służb?
Zostało to zasugerowane w raporcie „Osiodłać Pegaza” – że powinno powstać ciało, które będzie kontrolowało służby. Rozwiązań jest na pewno wiele i na komisji będziemy o nich dyskutować. Najważniejsze dla mnie, jako adwokata, jest kontrola sądowa, która dzisiaj jest fikcyjna, gdyż sąd nie ma narzędzi, żeby sprawdzić, czy działania operacyjne, o które występują służby do sądu, są uzasadnione. Przepisy są tak skonstruowane, że służby nie muszą uzasadniać przed sądem przyczyn, dla których chcą zastosowania środków operacyjnych, a sąd po wydaniu zgody nie może kontrolować, czy po jej wydaniu nie dochodzi do łamania prawa. Poza tym – w sytuacji odmowy – sędzia musi pisać uzasadnienie.
Warto też powiedzieć, że ze słów ekspertów wynika, iż ilość odmów na działania operacyjne w ciągu roku to 1%. To pokazuje, że służby i ich działania operacyjne nie są we właściwy sposób kontrolowane i brakuje kontroli sądowej po przeprowadzeniu operacji. Mianowicie: przepisy są nie precyzyjne, a służby nie muszą tłumaczyć się przed nikim co zrobiły z materiałem, który uzyskały. Skutkiem tego jest fakt, że obywatel jest bezbronny w starciu z władzą.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU