Fundacja “Czyste Serca” dostała ponad milion dotacji z Ministerstwa Sprawiedliwości i nadziała się na kontrolę NIK-u. Nie uwierzycie, jaki wydała podręcznik.
Fundacja “Czyste Serca” ma swoją siedzibę w mieszkaniu na jednym bydgoskich osiedli i prowadzi biuro matrymonialne dla katolików o nazwie “Przystań Szukających Miłości”. Prowadzi je Wiesław Gajewski, pedagog seksualności. Nie wiadomo ile par skojarzyła, ale wiadomo, jakie wartości w małżeństwie proponuje kobietom i są to tzw. cnoty niewieście.
Dotacje i podręcznik
Fundacja “Czyste Serca” wydała podręcznik o tym, że przedwczesna inicjacja seksualna jest przyczyną przestępczości wśród młodych. W ciągu dwóch lat dostała ponad milion złotych dotacji z Ministerstwa Sprawiedliwości. NIK zarzuca niewłaściwe wydanie tych pieniędzy – informuje “Gazeta Wyborcza”.
Fundacja otrzymała w 2018 r. 223 tys. zł, a w 2019 – 939 tys. zł. Obie dotacje były związane z przestępczością wśród dzieci i nastolatków. Za pierwszą wydano podręcznik pt. “Przedwczesna inicjacja seksualna jako przyczyna przestępczości”, druga miała być przeznaczona na sfinansowanie kampanii informacyjnej dot. przeciwdziałania przestępczości wśród dzieci i nastolatków. Dla Fundacji jedną z przyczyn jest wczesny seks.
Kontrola NIK
Działania Fundacji “Czyste Serca” zostały poddane kontroli NIK w ramach sprawdzania Funduszu Sprawiedliwości. W ocenie kontrolerów organizacja “pompowała” wydatki i “pomnażała” liczbę osób uczestniczących w spotkaniach, aby rozliczyć prawie milionową dotację.
Za wynajęcie sali pośrednikowi “Czyste Serca” zapłaciły 30 tys. zł, natomiast ten według faktur zapłacił za nie tylko 6,1 tys. zł. Catering miał kosztować realnie 25 tys. zł. Fundacja pośrednikowi zapłaciła prawie pięć razy więcej – 168 tys. zł – pisze “Wyborcza”.
NIK w wystąpieniu pokontrolnym wytknął, że “wydatki na zorganizowanie konferencji, wydanie poradnika i reklamę na łączną kwotę 546,4 tys. zł mogłyby być niższe, gdyby Fundacja zleciła je samodzielnie, bez pośrednika wyłonionego w wyniku postępowania o udzielenie zamówienia publicznego”. Jak wyliczył NIK, firma, której właściciel “objawił się z nieba” przedrożyła koszty o ponad 471 tys. zł. Właściciel Fundacji nie ma sobie nic do zarzucenia.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU