Powiedzieć, że dobra zmiana dba o swoich działaczy, to nic nie powiedzieć. Skala desantu partyjnych nominatów w spółkach Skarbu Państwa jest gigantyczna. Wiąże się ona z radykalną poprawą sytuacji majątkowej działaczy dobrej zmiany, w porównaniu do sprzed rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ile z tych środków trafia potem w postaci składek i darowizn do partyjnej kasy Prawa i Sprawiedliwości, nie sposób niestety ustalić. Trzeba jednak przyznać, że niektórzy z radnych mogą choćby przez parę lat poczuć, jakby załapali samego pana Boga za nogę.
Z końcem kwietnia upłynął termin składania oświadczeń majątkowych radnych Rad Miejskich, Powiatowych i Sejmików Wojewódzkich, a co za tym idzie w sieci znalazły się olbrzymie ilości danych o zarobkach nominatów partyjnych PiS. Wszystkie redakcje mediów nie powiązanych z rządem rzuciły się na nie, poszukując dowodów na to, że naprawianie sytuacji Polaków partia Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęła przede wszystkim od zapewnienia godnego poziomu życia swoim działaczom. To zabawne, że PiS, które w kampanii wyborczej mówiło o tym, że owoce wzrostu gospodarczego były niesprawiedliwie dzielone za rządów poprzedników, dziś boryka się z problemami drugich, nielegalnie wypłacanych pensji dla ministrów, wiceministrów czy rządowych urzędników, rozpasania ministerstw, masowego wyrzucania pieniędzy w błoto poprzez nieracjonalne inwestycje czy programy typu “Strzelnica w każdym powiecie”.
Wizerunek partii skromnej upadł już kilka miesięcy temu, a w najbliższych miesiącach z pewnością zostanie pogrzebany, gdy Polacy poznają pełną skalę dojenia państwowych spółek przez Misiewiczów tej władzy. Nasza redakcja włącza się zatem w ten proces, tym bardziej, że władza wycofuje się nawet z deklaracji zwrotu kontrowersyjnych nagród przez ministrów.
Dworczyk o oddawaniu nagród na Caritas: Taka była decyzja kierownictwa, ale dotyczy ona kierunku. Indywidualnym wyborem jest to, czy się zastosujemy do tego, czy nie. Pieniądze, które wpłynęły na konta ministrów i wice, są ich własnością i tylko oni mogą nimi gospodarować
— Gość_RadiaZET (@Gosc_RadiaZET) May 14, 2018
Kilka dni temu Agnieszka Pomaska ujawniła na swoim Twitterze zarobki gdańskich radnych Prawa i Sprawiedliwości za 2017 rok, w porównaniu do zarobków, jakie osiągali przed nastaniem “dobrej zmiany”. Proste zestawienie, sporządzone przez posłankę PO pokazuje dobitnie, że władza nie szczędzi synekur swoim wiernym działaczom.
‼️Zarobki radnych PiS przed #dojnazmiana i w trakcie. Zgadnijcie, którzy z nich są zatrudnieni za publiczne pieniądze? Ich zarobki tylko w 2017 roku WZROSŁY TRZYKROTNIE, o blisko 2 MILIONY ZŁOTYCH‼️Rekordzista w 2015 zarobił 34 tys.zł, a w 2017 – 760 tys.zł‼️#OddajcieKasę pic.twitter.com/D4MRfBD3mq
— Agnieszka Pomaska (@pomaska) May 10, 2018
Na uwagę zasługuje nazwisko Grzegorza Strzelczyka, którego dobra zmiana wysłała na front państwowych spółek paliwowych oraz Jaromira Falandysza, który “odnalazł się” w spółce Energa Oświetlenie. W zestawieniu posłanki brakuje kwot, jakie Ci radni pozyskali w 2016 roku, a te również nie są małe. Grzegorz Strzelczyk wzbogacił się o 206 tys. złotych a Jaromir Falandysz o 225 tys. Dobra zmiana? Dla nich jak najbardziej.
Nieźle mają się też niektórzy radni sejmiku pomorskiego z Prawa i Sprawiedliwości, o których również zadbano. Radny Piotr Karczewski w spółce Port Gdański Eksploatacja S.A. zarobił w 2016 roku 88 tys., ale w 2017 roku już 227 tys. Jego koleżanka Danuta Sikora, w Agencji Mienia Wojskowego w Gdynii zarobiła dzięki dobrej zmianie łącznie 269 tys. (119 tys. w 2016 r. i 150 tys. w 2017 r.).
Przesuńmy się jednak trochę na zachód, do województwa zachodniopomorskiego, bo dopiero tutaj bardzo dobrze widać, że to z tego regionu pochodzi minister Joachim Brudziński, nieoficjalny nr 2 w Prawie i Sprawiedliwości. We wrześniu 2017 roku Newsweek pisał o nim, że to przez jego ręce przechodzą wszystkie nominacje w państwowych spółkach i że to on jest dziś tam głównym kadrowym. Po oświadczeniach majątkowych radnych PiS z regionu widać, że z pewnością bardzo przez nich lubianym.
Zacznijmy od Rady Miejskiej w Szczecinie, miasta, które z uwagi na osobę posła Gawłowskiego często bywa ostatnio przywoływane w mediach rządowych. Internauci wyszukali, że autorem newsa o rzekomej agencji towarzyskiej w apartamencie polityka opozycji jest Tomasz Duklanowski, brat szczecińskiego radnego PiS.
Newsa o agencji towarzyskiej w mieszkaniu Gawłowskiego wrzucił Tomasz Duklanowski, któremu pracę w RadioSzczecin załatwił Marek @duklanowski, szczeciński Misiewicz, mierny ale wierny paranoik smoleński, z zarobkami w spółkach SP prawie 250tys PLN/rok. Rodzinnie. pic.twitter.com/h6yOVPzUQJ
— ToNiePrzejdzie (@ToNiePrzejdzie) May 13, 2018
Radny Duklanowski faktycznie pracuje w państwowej spółce, konkretnie Polskie Terminale S.A. W 2017 roku zarobił 236 tys. złotych, a w 2016 roku 177 tys. Suma 413 tys. za niecałe 2 lata pracy po dobrozmianowym przejmowaniu spółek plasuje go na drugim … od końca miejscu pośród szczecińskich radnych zatrudnionych w spółkach SP. “Gorszy” jest radny Marcin Matias, który Grupie Azoty Police Serwis zarobił łącznie “jedyne” 365 tys. zł (w 2017 r. 249 tys.).
Niekwestionowanym liderem pośród pisowskich radnych w Szczecinie jest przyjaciel Brudzińskiego, radny Tomasz Hinc, którego władza zrobiła wiceprezesem Grupy Azoty S.A. (pracuje także w Totalizatorze Sportowym). Tylko za 2016 rok zarobił tam bagatela 610 tys. złotych, a jego oświadczenie za 2017 rok jeszcze nie zostało opublikowane. Stawkę dopełnia radny Janusz Jagielski, zatrudniony w Zarządzie Morskiego Portu Police oraz Stoczni Remontowej Gryfia – blisko 480 tys. złotych od 2016 roku to również niewątpliwie przyjemna sumka.
A skoro już mowa o państwowym gigancie w Policach, to o radnych w tym mieście dobra zmiana również zadbała. Póki co publicznie dostępne są jedynie oświadczenia majątkowe za 2016 rok, ale widać wyraźnie, że choć radnych w RM w Policach PiS ma niewielu, to większość pracuje właśnie w Azotach. Dominik Brzęski zarobił za tamten okres 197 tys. złotych, Tomasz Tokarczyk 280 tys. a Mariusz Różycki 241 tys.
Na koniec warto również odnotować zarobki radnego sejmiku województwa zachodniopomorskiego, Kazimierza Drzazgę. Ten odnalazł się w Zarządzie Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, gdzie za dobrej zmiany “przytulił” ok. 556 tys. złotych. Nie da się bowiem ustalić dokładnie, ile radny zarobił w państwowej spółce w 2016 roku, gdyż kwotę 258 tys. podał łącznie z przychodami z rady nadzorczej w spółce Tramwaje Szczecińskie Sp. z o.o., gdzie w 2017 roku otrzymał 38 tys.
Większość radnych objęła te intratne fuchy w okolicach marca 2016 roku. Co ciekawe, to właśnie wtedy z ust prezydenta Andrzeja Dudy padły pod adresem protestujących przeciw władzy PiS słowa o tych, którzy modlą się o to, by Pan zwrócił im dojną ojczyznę. Z perspektywy czasu widać gołym okiem, że musiał mieć na myśli swoich partyjnych kolegów.
Ciąg dalszy nastąpi. W końcu nie tylko na północy Polski są państwowe spółki.
Fot. W. Kompała / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU