Pamiętacie jeszcze, co prezydent Andrzej Duda mówił w lipcu 2017 roku, gdy ogłaszał swoje weto do ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym? Otóż uzasadniając swoją decyzję o odmowie podpisania ustaw, mających radykalnie zwiększyć kompetencje ministra sprawiedliwości w zakresie działania władzy sądowniczej przywoływał swoje rozmowy z Zofią Romaszewską, która miała mu podpowiedzieć: “Nie chciałabym wracać do państwa, w którym prokurator generalny ma tak wielką władzę”. Dzisiejsze obrazki z posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa pokazały jak bardzo jego zapowiedzi zostały przez obóz władzy i przez niego samego zignorowane. Dodatkowo obnażyły prawdziwy cel tej pseudoreformy i zaznaczyły prawdziwą pozycję Zbigniewa Ziobry w nowej rzeczywistości prawnej.
Czwarty dzień posiedzenia KRS, na której zajmowano się rozpatrywaniem kolejnych kandydatur do Sądu Najwyższego okazał się smutną farsą z konstytucyjnej niezależności tego organu. Wszystko za sprawą otwartego wejścia do gry Zbigniewa Ziobry, który niespodziewanie pojawił się na posiedzeniu rady. Niespodziewanego, bo choć jest członkiem tego organu z urzędu, z tytułu piastowanej funkcji, to z trudem wskazać ostatnie posiedzenie, na którym się pojawił. Dziś jednak sytuacja go zmusiła – bo choć w KRS są głównie nominaci partyjni, z założenia posłuszni interesowi partii, to dziś przez chwilę chcieli decyzję podjąć samodzielnie, niezależnie od woli polityków. Minister sprawiedliwości bardzo szybko wybił im to jednak z głowy – otwarcie zaangażował się w zachwalanie kandydatury swojego podwładnego z ministerstwa, dyrektora Departamentu Prawa Administracyjnego dr. hab. Kamila Zaradkiewicza, którego kandydaturze sprzeciwiała się posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, upierając się, że przeszkodą do piastowania funkcji sędziego Sądu Najwyższego są “niewłaściwe poglądy” kandydata na temat homoseksualizmu.
Zbigniew Ziobro specjalnie pojawił się na posiedzeniu KRS osobiście broni Kamila Zaradkiewicza (swojego pracownika) i przypadkiem miał pismo, w którym Zaradkiewicz doprecyzował swoje poglądy dotyczące małżeństw jednopłciowych. @RMF24pl
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) August 28, 2018
Gdy w pierwszej turze głosowania kandydat, niemalże dosłownie przyniesiony w teczce przez ministra sprawiedliwości nie uzyskał wymaganej ilości głosów, do akcji bezpośrednio wkroczył Zbigniew Ziobro, dorzucając brakujący głos – relacjonował przebieg tego kuriozalnego wyboru reporter RMF FM Patryk Michalski.
❗️Wygląda na to, że głos Zbigniewa Ziobry zdecydował o pozytywnej rekomendacji Kamila Zaradkiewicza do izby cywilnej #SN.
Za – 12
Przeciw – 7
Wstrzymujące – 2
Zdecydował jeden głos. We wcześniejszych głosowaniach Z.Ziobro nie brał udziału. @RMF24pl
— Patryk Michalski (@patrykmichalski) August 28, 2018
W międzyczasie minister sprawiedliwości dopilnował rekomendacji dla jeszcze jednej osoby, która była jego ministerialnym podwładnym wiele lat temu, a dziś jest typowana na stanowisko I Prezesa Sądu Najwyższego. Prof. Małgorzata Manowska oczywiście takową uzyskała, co chyba dla nikogo zaskoczeniem nie jest.
Niestety dla obywateli, to co dziś działo się na posiedzeniu KRS potwierdza najgorsze obawy – proces wyłaniania nowych sędziów Sądu Najwyższego nie ma już absolutnie nic wspólnego z ich kompetencjami do pełnienia tej zaszczytnej funkcji. Istotą jest wymiana “na swoich”, klasyczne “Teraz Kurwa My”.
Do skutku, aż go wybiorą. Proponuję wprowadzić ten model w każdych wyborach. Żenujące widowisko. https://t.co/7QgMMtFP6L
— kataryna (@katarynaaa) August 28, 2018
Minister Sprawiedliwości trzęsie KRS, będzie trząsł Sądem Najwyższym. Na to zgodził się prezydent, zaprzeczając swoim słowom sprzed roku.
— Kamil Dziubka (@KamilDziubka) August 28, 2018
Sposób, w jaki KRS rekomenduje kandydatów do SN jest mówiąc łagodnie żenujący i nie pozostawia złudzeń, że celem reformy PiS jest wymiana sędziów na swoich. Ci, którzy wierzą, że to rozwiąże najważniejsze problemy sądów w Polsce są naiwni lub udają ślepych
— Andrzej Gajcy (@A_Gajcy) August 28, 2018
Takie ordynarne ręczne sterowanie funkcjonowaniem organu kolegialnego, którego niezależność jest przecież zagwarantowana w ustawie zasadniczej jest też problemem dla prezydenta Andrzeja Dudy. Jak mówił dziś szef KRS, sędzia Leszek Mazur, do połowy września na biurko głowy państwa staną dokumenty wskazujące konkretne nazwiska na sędziów SN. Sposób ich wyboru, naruszenie ustawy o KRS podczas ich rekomendowania, czy ostentacyjne podkreślanie, że to Zbigniew Ziobro trzęsie tą instytucją i trząść chce kolejną mogą wpłynąć na ostateczną decyzję o ich powołaniu. Można wręcz odnieść wrażenie, że minister sprawiedliwości celowo postanowił zamanifestować swoje zwycięstwo nad głową państwa i publicznie utrzeć mu nosa. Czy Andrzej Duda przyjmie ten policzek od swojego rywala? Decyzji prezydenta należy oczekiwać do końca września.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU