“Ewa Bugała zwykle nagrywa nas, dziś my nagraliśmy ją” – tak posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zapowiedziała na Twitterze „produkcję filmową” ze swoim udziałem.
Redaktor Ewa Bugała zwykle nagrywa nas, dziś my nagraliśmy ją. Prawda czasem boli.@WiadomosciTVP pic.twitter.com/zcbNUc1UG1
— J. Scheuring-Wielgus (@JoankaSW) November 30, 2016
Miało być śmiesznie czy może dramatycznie? Być może sama pani poseł nie wie jak miało być. Możliwe, że chodziło tylko o to by zaistnieć, bo przecież chyba autorka happeningu nie wierzyła w to, że druga strona „zatańczy do tej melodii”. Z całą pewnością wyszło niesmacznie, a słysząc poddenerwowany głos posłanki, aż chce się jej jakoś pomóc, by miała to już za sobą. Tak bardzo chciała zabłysnąć, tak bardzo chciała zrealizować swój genialny(?) pomysł, zanim jej ucieknie z głowy. Happening przerodził się w pyskówkę i to w zasadzie jednostronną, ponieważ młoda dziennikarka nie dała się sprowokować.
Obojętnie jak bardzo media publiczne będą stronnicze, opozycja nie powinna zniżać się do metod i zachowań, które sama krytykuje. Nie powinni tego robić zwłaszcza posłowie partii, która do wyborów szła z zapowiedzią merytorycznej (aż do bólu) pracy. Dlaczego? Z prostego powodu. Pokazują w ten sposób, że niczym nie różnią się od rządzących, że chcą ustawiać dziennikarzy po kątach i nadawać jedynie słuszny przekaz. Jakie w takim razie byłyby media gdyby rządziła Nowoczesna? Wiele wskazuje, że także nie byłyby bezstronne.
Z drugiej jednak strony to nie jest tak, że trzeba potulnie odpowiadać na pytania stronniczych dziennikarzy i nie można się w żaden sposób sprzeciwić. Brak obiektywizmu trzeba zwalczać, wypominać i wskazywać, wierząc w rozsądek widzów. Ileż więcej posłanka Nowoczesnej by ugrała, gdyby stanęła przed kamerą (nomen omen czemu nagranie zrobiono w pionie? Czy Nowocześni mają w domach pionowe telewizory?) i przytoczyła przykłady zmanipulowanych relacji TVP. Jako tło nagrania mogła posłużyć wspomniana dziennikarka TVP, robiąca akurat wejście na żywo.
Tłumaczenia Joanny Scheuring-Wielgus i przeprosiny rzecznika Nowoczesnej, Pawła Rabieja, które (jak stwierdził w Wiadomościach TVP) jednak przeprosinami nie są, tylko dolewają oliwy do ognia i dają argumenty oraz paliwo PiSowi, a dziennikarzy będących na służbie “dobrej zmiany” jeszcze bardziej zacietrzewią.
Niepokojące jest to, że „dobra zmiana” dotyka oprócz TVP także innych mediów, tych po drugiej stronie barykady. Paradoksalnie polaryzacja przekazów medialnych nie następuje jedynie poprzez odsuwanie się mediów publicznych od osi obiektywizmu, ale także poprzez radykalizację mediów uważanych za bezstronne i broniące “wcześniejszego ładu”. Używając nomenklatury dyplomatycznej można powiedzieć, że obowiązuje tu zasada wzajemności, czyli im bardziej media publiczne są prorządowe, tym bardziej pozostałe media stają się w swoim przekazie proopozycyjne. Obiektywizm całkowicie się zatraca i dotyczy niewielkiej garstki mediów, co utrudnia odbiorcom wyłowienie wiarygodnych informacji. Jednak tam gdzie jakaś idea umiera, rodzi się zazwyczaj nowa – tu jest właśnie szansa dla mediów naprawdę bezstronnych.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU