10 lat temu europarlamentarzyści PiS zbuntowali się przeciwko prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy historia się powtórzy?
Europarlament to niezależność finansowa i możliwość politycznego knucia daleko od domu. 10 lat temu to Bruksela stała się miejscem buntu przeciwko prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. Europosłowie Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański, będący na brukselskim garnuszku, zaczęli się srożyć. Nie podobało im się, że partia seryjnie przegrywa wybory, domagali się otwarcia formacji na inne ugrupowania i czegoś, co dzisiaj w ustach partii władzy brzmi jak żart – chcieli demokratyzacji PiS-u. Jacek Kurski porównywał wtedy Prawo i Sprawiedliwość do Korei Północnej.
Komitet Polityczny PiS wykluczył całą trójkę z partii. To były czasy, gdy trwał serial pod tytułem “Rozłam w PiS”, który w pewnej formule dzisiaj wraca, ale nie w szeregach partyjnych tylko w całej koalicji. Solidarna Polska torpeduje premiera Mateusza Morawieckiego, przygotowując się jednocześnie do samodzielnego startu w wyborach. Porozumienie Jarosława Gowina uciekło Jarosławowi Kaczyńskiemu z podbieraka trzymanego przez Adama Bielana i również nie podnosi ręki, tak jak sobie tego życzy matka karmiąca z Nowogrodzkiej. Klimat jest zły i każdy już gra na siebie.
Jak informuje “Wprost”, ostatni wylot Mateusza Morawieckiego do Budapesztu na spotkanie z Viktorem Orbanem i Matteo Salivinim, odbił się szerokim echem na brukselskich korytarzach wśród PiS-owskich eurodeputowanych.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU