Elżbieta Witek nie chce płacić kar pieniężnych nałożonych przez Najwyższą Izbę Kontroli za niestawienie się na przesłuchanie. Aby uniknąć zapłaty, pani marszałek złożyła nawet… skargę kasacyjną.
Jakiś czas temu Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę program Polskie Szwalnie. Wyszło na to, że Elżbieta Witek miała lobbować za prywatną firm, aby trafiła do tego programu. Pani marszałek została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka – i to kilka razy – ale nie zaszczyciła Izby swoją obecnością. Uznała, że swoim wezwaniem NIK narusza „konstytucyjną zasadę podległości NIK wobec Sejmu”. NIK nie przyjęła tych wyjaśnień i nałożyła na panią marszałek już trzy kary w wysokości 3010 zł za niestawienie się przed Izbą.
Elżbieta Witek już wcześniej zaskarżyła postanowienie o karach. Na początku sierpnia sąd administracyjny odrzucił jej skargę. Stwierdził, że Witek przyjęła błędną interpretację decyzji o karach. Zgodnie z orzeczeniem sąd nie może oceniać działań Izby podejmowanych w ramach kontroli, ze względu na m.in. ustrojową odrębność Najwyższej Izby Kontroli.
Jak donosi RMF FM, pani marszałek się nie poddaje. Według informacji stacji, Witek złożyła skargę kasacyjną na niekorzystną dla niej decyzję sądu administracyjnego dotyczącą pierwszej z kar. Naczelny Sąd Administracyjny rozpatruje tę sprawę.
Co istotne, NIK ma już prawną możliwość ściągnięcia 3010 zł, ale wstrzymuje się z tym ruchem. Izba zdecydowała, że poczeka do czasu rozstrzygnięcia kasacji.
Źródło: RMF FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU