– Nie uzgodniono zasad, w ramach których pieniądze miałyby być wypłacane. Należy zaznaczyć, że rządzący działają na niekorzyść Polski, gdyż do tej pory nie usiedli do stołu z Komisją Europejską w sprawie warunków wypłacenia Polsce tych funduszy, zwłaszcza, że przedstawiciele Unii Europejskiej wiele razy dawali sygnały, żeby usiąść z rządzącymi do takich rozmów. Natomiast Zjednoczona Prawica przyjęła taktyka mówienia, że instytucje europejskie nie chcą dać Polsce pieniędzy, co jest absurdem – z Elżbietą Łukacijewską, europosłanką Platformy Obywatelskiej o funduszach europejskich rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Komisja Europejska zamroziła Polsce i Węgrom wypłatę środków z Europejskiego Planu Odbudowy. Dlaczego?
Elżbieta Łukacijewska: Komisja Europejska wstrzymała środki z Krajowego Planu Odbudowy. Po pierwsze: nie uzgodniono zasad, w ramach których pieniądze miałyby być wypłacane. Należy zaznaczyć, że rządzący działają na niekorzyść Polski, gdyż do tej pory nie usiedli do stołu z Komisją Europejską w sprawie warunków wypłacenia Polsce tych funduszy, zwłaszcza, że przedstawiciele Unii Europejskiej wiele razy dawali sygnały, żeby usiąść z rządzącymi do takich rozmów. Natomiast Zjednoczona Prawica przyjęła taktyka mówienia, że instytucje europejskie nie chcą dać Polsce pieniędzy, co jest absurdem, gdyż tak jak powiedziałam rządzący nie uzgodnili z Komisją Europejską realizacji Planu Odbudowy.
Unijni komisarze sygnalizowali, że opóźnianie decyzji w sprawie wypłaty środków powiązane jest z wątpliwościami KE dotyczącymi polskiego sądownictwa i podnoszonymi przez Polskę wątpliwościami dotyczącymi wyższości unijnego prawa nad krajowym. Jakie według Pani są szanse na to, że rządzący ustąpią, a Polska nie straci pieniędzy z Europejskiego Planu Odbudowy?
Mam nadzieję, że rządzący wycofają się z tych zapisów, które są niezgodne z zasadami państwa demokratycznego i praworządnego. Natomiast jeśli tak się nie stanie, to znaczy, że przynależność do Unii Europejskiej dla Zjednoczonej Prawicy jest nie na rękę, a bliższe jej są standardy wschodnie.
Pamiętamy jak wyglądała Polska po 1989 roku, a jak wygląda po 17 latach przynależności do Unii Europejskiej. A więc jest to też apel do społeczeństwa, żeby nie dało się omamić hasłami, że Polska nie będzie przed nikim klękać. Szukanie kompromisu, rozmowy i negocjowanie, to nie „klękanie”, tylko zapobieganie o jak najlepsze rozwiązania dla Polski.
Ryszard Terlecki na Forum Ekonomicznym w Karpaczu mówił, że: „Polska musi szukać drastycznych rozwiązań w relacjach z Unią Europejską”. Czy Pani zdaniem to faktyczna zapowiedź Polexitu czy tylko blef w celu wymuszenia wypłaty zablokowanych środków?
Rozmawiając z posłami czy ludźmi, którzy popierają PiS, odnoszę wrażenie, że nie czują się dobrze w cywilizacji zachodniej. Oczywiście są osoby, które mówią, że są przerażone tym, co robi Zjednoczona Prawica w celu deprecjonowania członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Natomiast bardzo wielu polityków PiS-u chce zohydzać Polakom Wspólnotę Europejską i w ogóle cywilizację zachodu. Potem zaś przeprowadzić przez Parlament taką ustawę, która spowoduje, że w ciągu jednego dnia znajdziemy się poza Unią Europejską, co dla sporej części społeczeństwa jest nie do pomyślenia, gdyż sądzą, że kwestia dalszego członkostwa Polski w Unii zostałaby poddana pod głosowanie w referendum. Niestety – w polskich przepisach wystarczy, że zostanie uchwalona ustawa, którą podpisze prezydent. To wystarczy, żebyśmy znaleźli się poza Unią.
Czy Pani zdaniem w przypadku ewentualnego Polexitu, moglibyśmy kiedykolwiek wrócić do Unii Europejskiej?
Nie chciałabym przeżyć dnia, w którym znajdziemy się poza strukturami europejskimi. Mam nadzieję, że nigdy nie zrobimy błędu Wielkiej Brytanii, której spora część społeczeństwa uległa populistyczno-narodowej narracji Farage’a. Jak pokazało życie – Wielka Brytania po opuszczeniu struktur europejskich wcale nie jest takim imperium, o jakim mówili eurosceptycy, gdyż PKB spada, firmy się wyprowadzają, a wszędzie jest drożej i dalej po wyjściu ze strefy Schengen. Mam nadzieję, że w Polsce do tego nie dojdzie i będzie można obecny stan rzeczy zmienić używając karty wyborczej.
Julia Przyłębska kolejny raz przełożyła rozprawę w kwestii sporu o wyższość prawa krajowego nad unijnym. Czy, Pani zdaniem, 22 września poznamy już postanowienie TK w tej sprawie, czy też wyrok znów zostanie odroczony pod jakimkolwiek pretekstem?
Wszystko zależy od tego, co zdecyduje Jarosław Kaczyński. Jeżeli będzie chciał zaostrzyć relację z Brukselą – to ten wyrok będzie, a jeśli będzie potrzeba, żeby zyskać na czasie – to sprawa zapewne znów zostanie odroczona.
Jakiego orzeczenia Pani się spodziewa i co ono będzie znaczyło dla Polski w relacjach z Brukselą?
Jeżeli mówimy o wyroku TSUE to wówczas mówimy między innymi o nadzorze nad środkami unijnymi i o tym, że nie może być instytucji, która jest ręcznie sterowana przez polityka. Dzisiaj taką instytucją jest Izba Dyscyplinarna. To zaś nie buduje zaufania do przekazania środków Polsce i pewności, że będą one rozliczane bez żadnych zastrzeżeń. Instytucje europejskie nie zabraniają przeprowadzać w Polsce reformy wymiaru sprawiedliwości, ale nie metodami, które łamią prawo zarówno krajowe jak i europejskie, do którego przestrzegania się zobowiązaliśmy. A więc chodzi o to, żeby te środki były bezpieczne i rozdysponowywane w rzetelny sposób, a nie tak, jakby rządzący chcieli – bez żadnej kontroli. Należy uświadamiać społeczeństwo, że polityka PiS, może doprowadzić do tego, co pamiętamy z PRL-u.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU