– Wiem, że wszyscy mamy już nieco dość, ale apeluję o zdrowy rozsądek. Częste mycie rąk i zakrywanie ust i nosa, nie zrobi nam nic złego – wręcz przeciwnie może nas uratować – mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski ,wirusolog.
30 maja to dzień, w którym znów zaczniemy rozpoznawać ludzi na ulicach. Rząd zniósł nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Czy to znaczy, że możemy czuć się bezpieczni? Pamiętając o tym, jak często sam minister zdrowia Łukasz Szumowski zmieniał zdanie co do przydatności maseczek…Lepiej być ostrożnym.
Podobnego zdania jest dr hab. Tomasz Dzieciątkowski. – Byłem jedną z pierwszych osób, które postulowały noszenie maseczek i będę jedną z ostatnich, która je ściągnie. Obawy ludzi przed ich ściągnięciem są słuszne. O ile na ulicy ryzyko rzeczywiście nie jest duże, to pozostaje pytanie czy każdy będzie pamiętał, by założyć je w sklepie? Część osób będzie miała też poczucie, że nikt ich nie skontroluje w niektórych miejscach użyteczności publicznej, więc zwyczajnie nie będą ich zakładać – komentuje w rozmowie z Onetem.
Według eksperta w Polsce jest wciąż tak wiele zachorowań na koronawirusa, że nie tylko nie powinniśmy rezygnować z zasłaniania ust i nosa, ale też nosić ze sobą kilka sztuk maseczek. Dlaczego? – Tracą one bowiem swoje właściwości ochronne, gdy zawilgotnieją. Na dworze robi się coraz cieplej, więc i to zawilgocenie będzie problemem. Jeżeli chcemy być realnie chronieni, pamiętajmy o tym, by je zmieniać – wyjaśnia Dzieciątkowski.
Ekspert zaapelował też o zachowanie zdrowego rozsądku, pomimo odmrażania kolejnych sfer życia przez rząd. – Wiem, że wszyscy mamy już nieco dość, ale apeluję o zdrowy rozsądek. Częste mycie rąk i zakrywanie ust i nosa, nie zrobi nam nic złego – wręcz przeciwnie może nas uratować – podsumował.
Źródło: Onet, zdjęcie:FamVeld/Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
