Żyjemy w kraju ponurego absurdu. Pod siedzibą PiS w Krakowie dzieci w geście solidarności z migrantami pomalowały kredą chodnik. Interweniowała policja.
Od niecałego tygodnia pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie zbierają się codziennie rodziny z dziećmi, skupione pod hasłem “Rodzina bez granic” (RBG) – To nasz wyraz solidarności z osobami przetrzymywanymi na granicy polsko-białoruskiej. I bezsilności. Okazuje się, że nawet tego się nam zabrania – mówi “Gazecie Wyborczej” Magda Pytlak, inicjatorka RBG w Krakowie.
Dzieci mogły zacierać ślady
Dzieci malują na chodniku po biurem PiS rysunki kredą na chodniku: czerwone serca, płonące domy, pociągi czy smutne twarze. W ubiegły czwartek ponownie rodziny przyszły w to samo miejsce, a tam już czekali na nich policjanci. Jak relacjonują, funkcjonariuszy było tyle samo co zebranych.
Już w środę, podczas dużego protestu w mieście policjanci mówili dzieciom, że na chodniku przy ul. Retoryka kredą malować nie wolno. W czwartek z kolei dzieci usłyszały, żeby nie skakały, bo zamażą dowody w postaci zamalowanego chodnika – mówi “Wyborczej” jedna z kobiet. Kredę dzieciom zarekwirowano.
Na miejsce wezwano również… techników kryminalistyki, żeby stwierdzili, czy uszkodzenia czyli rysunki i napisy kredą mają charakter trwały – Policja zabezpieczyła wczoraj rysunki, które dzieci narysowały na chodniku pod siedzibą PiS w Krakowie – pisze Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski. Na zdjęciu widoczne są numerki przypisane do “dowodów”.
CSI Kraków. Policja zabezpieczyła wczoraj rysunki, które dzieci narysowały na chodniku pod siedzibą PiS w Krakowie. pic.twitter.com/CtWS6bzqiQ
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) October 8, 2021
Zarzuty i wezwanie na komendę
Według informacji “Gazety Wyborczej” na miejscu wylegitymowano dwie kobiety. Powodem był art. 63a Kodeksu wykroczeń: “Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny” – brzmi jego treść. Wylegitymowane kobiety mają stawić się na komendzie.
Magda Pytlak z RGB w Krakowie mówi gazecie, że policjanci dawali im do zrozumienia, że interwencja jest efektem “nacisków z góry” – Najpierw tłumaczono nam, że komuś nasze działania się nie podobają. A potem, kiedy wprost zapytałam, czy sprawy nie dałoby się załatwić pouczeniem, usłyszałam: to dyspozycje z góry – mówi dziennikowi. Dodaje, że działania policji są dla rodzin wstrząsające.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU