Andrzej Duda marzy, by na koniec jego drugiej kadencji zobaczyć Polskę zjednoczoną. Stwierdził, że po wyborach powinniśmy cieszyć się ze „zwycięstwa polskiej demokracji”, a on sam będzie pełnił funkcję „niezależnego arbitra”.
Andrzej Duda udzielił wywiadu dla „Gazety Polskiej”, w którym ponownie powtarza znane od pięciu lat formułki. Narodowe zjednoczenie, wspólnota, niezależność – to wszystko u prezydenta owszem, istnieje, ale w sferze słów.
Pomoc TVP? Duda wygrał sam
Nie inaczej jest tym razem. W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Duda między innymi zachwyca się „zwycięstwem polskiej demokracji”, jakim jego zdaniem były wybory prezydenckie. Według Dudy oznaką owego zwycięstwa jest to, że „miliony Polaków biorą udział w wyborach”. Tym samym spłaszcza jednak wymiar demokracji do samego aktu wyborczego. Frekwencja to nie wszystko – liczy się też to dzieje się podczas kampanii. Czy zwycięstwem polskiej demokracji jest fakt, że za jednym kandydatem stoi cały aparat państwa, a telewizja zwana publiczną nie udaje nawet obiektywizmu, szkalując dzień w dzień głównego kontrkandydata?
– Żadna telewizja nie jest w stanie wygrać wyborów za kandydata – stwierdził Duda. Prezydent jest przekonany, że wygrał dzięki swojemu programowi i swojej osobowości.
– Wybory wygrywają uczciwość i wiarygodność konkretnej osoby oraz jej program. W tych wyborach byli kandydaci, którzy mieli jasny program, i byli tacy, którzy nie pokazali, jaki mają plan dla Polski. Ja ten program miałem i mam, i będę go realizował – stwierdził Duda.
W wywiadzie dostało się opozycji. W odpowiedzi na pytanie o postawę KO, która chce zbadać ważność i prawidłowość wyborów, Duda uznał, że „część opozycji się pogubiła” i zmierza „w stronę alternatywnej rzeczywistości”, co utrudnia dialog.
– To smutne, że ta część opozycji w Polsce nadal nie potrafi uszanować decyzji, jakie Polacy podejmują w wolnych wyborach – stwierdził prezydent.
“Niezależny arbiter” marzy o zjednoczeniu
Duda oczywiście wychwala obecną władzę. Rząd PiS nazywa „wiarygodnym”. Twierdzi, że Polacy „uwierzyli, iż z rządzącymi można się na coś umówić i to zostanie spełnione”.
– Można powiedzieć, że nasz obóz polityczny przywrócił wiarę wielu rodaków w demokrację, w to, że to oni, Polacy, decydują o tym, jak prowadzone są polskie sprawy – rozpływa się prezydent.
Na pytanie o rekonstrukcję rządu, Duda odpowiedział wymijająco, że nie zamierza ingerować w ów proces. Ale niezależnie od zmian, deklaruje, że nadal będzie sprawował „funkcję niezależnego od zawirowań partyjnych arbitra”. Pytanie, czy rzeczywiście kiedyś nim był – warto tu przypomnieć słynną wypowiedź Margaret Thatcher o tym, że jeśli ktoś musi zapewniać, że jest damą – to nie jest.
Marzeniem Andrzeja Dudy jest oczywiście wspólnota, zjednoczenie narodowe, koniec podziałów.
– Nie ukrywam, że jest moim wielkim marzeniem, abyś my za pięć lat, kiedy moja druga kadencja dobiegnie końca, byli bardziej zjednoczeni i umieli współdziałać wokół tych spraw, które są dla nas najważniejsze, jak: bezpieczeństwo, utrwalenie wzrostu gospodarczego oraz ochrona najważniejszych wartości, wokół których zawsze potrafi my się zjednoczyć – rzekł Duda. Wygląda jednak na to, że muszą one przyjść same z siebie, bo on sam niekoniecznie sprawdza się jako osoba niwelująca podziały.
Źródło: Gazeta.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU