Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda zniknęli z radarów, gdy liczba zakażeń zaczęła dramatycznie rosnąć. W końcu prezydent zabrał głos.
Mateusz Morawiecki przez miesiąc nie umieścił na swoich kontach w mediach społecznościowych żadnej informacji na temat epidemii. Komunikacja z obywatelami na temat np. planowanych działań nie istniała. Andrzej Duda również nie był skory do zajęcia stanowiska. Prezydent w tym czasie gratulował sportowcom, zabawiał się na Twitterze w rozpoznawanie zwierzątek i pokłócił się z dziennikarzem, gdy ten zaczął przypominać jego wypowiedzi o epidemii z kampanii wyborczej.
W tej sielance brakowało już tylko wypadu na narty. 1000, 2000, 4000, 5000 zakażeń dobowych nie było w stanie zakłócić prezydenckiego błogostanu. Gdy już wszyscy myśleli, że trzeba zorganizować wyprawę poszukiwawczą i ruszyć na ratunek prezydentowi, Andrzej Duda poinformował, że “odbył konsultacje” z Jarosławem Pinkasem, Głównym Inspektorem Sanitarnym (GIS) – W najbliższych dniach spodziewane są dalsze wzrosty liczby zakażeń. To wynik zachowań sprzed kilku dni – napisał na Twitterze.
Wtedy do akcji weszli internauci i zaczęła się jesień średniowiecza. Przede wszystkim podważono wiarygodność Jarosława Pinkasa. Szef GIS w styczniu mówił, że Polsce nie grozi żadna epidemia.
Prognozował także krzywą zachorowań.
Wiarygodny jak Pinkas. pic.twitter.com/fHDxNuQv1K
— Katarzyna_J (@J_Kaska) October 14, 2020
Potem bezczelni internauci zaczęli prezydenta łapać za słówka.
To wynik zachowań sprzed kilku miesięcy i obecnych, waszych zachowań – "lód w majtki, maseczki nic nie dają, nie ma się już czego bać, pandemia jest pod kontrolą, od połowy października spodziewamy się wypłaszczenia." Plus brak realnej walki z pandemią, a wyłącznie walka o władzę
— Wojciech Kussowski (@Vojtekus) October 14, 2020
https://twitter.com/slonka17/status/1316395893655040005
Andrzejowi Dudzie pokazano, ile jest warty jego kasandryzm.
Czyli się nie wypłaszczy? pic.twitter.com/KYT97UEf8Z
— Patrick House MD (@patrick22s) October 14, 2020
Gdy już wszyscy rozchodzili się do domów, do prezydenckich drzwi zapukał Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej.
Szef GIS nie jest epidemiologiem. Kiedy Pan ostatni raz rozmawiał z konsultantem krajowym ds. chorób zakaźnych. Nigdy? Tak myślałem.
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) October 14, 2020
Dwa dni temu Jacek Nizinkiewicz na łamach Rzeczpospolitej rozłożył na czynniki pierwsze doradców prezydenta – Kancelarii Prezydenta brakuje ekspertów, co szczególnie kłuje w oczy w czasie epidemii. Prezydent nie potrafił też wykorzystać swoich doradców zajmujących się ochroną zdrowia w Narodowej Radzie Rozwoju. A dziś nie wiemy, kto realnie doradza Andrzejowi Dudzie w sprawach zdrowia. Kadencja przedstawicieli NRR skończyła się dwa tygodnie temu. Nie wiadomo, kiedy prezydent powoła nową Radę i czy dotychczasowi członkowie znajdą się w jej składzie – pisał autor.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU