Okazuje się, że w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego weźmie jednak udział prof. Mirosław Piotrowski, który jest kojarzony z Radiem Maryja. To zła wiadomość głównie dla Andrzeja Dudy.
– Moi pełnomocnicy zapewniają mnie, że udało nam się zebrać ponad 100 tys. podpisów pod moją kandydaturą. Jutro nastąpi rejestracja w Państwowej Komisji Wyborczej – pochwalił się w rozmowie z Onetem prof. Mirosław Piotrowski, w takim wariancie kolejny kandydat na prezydenta Polski.
Problem dla Dudy
Taki kandydat jak Piotrowski – mówiąc brutalnie – kompletnie nie liczy się w stawce. Zapewne nawet przy mocnym wsparciu o. Tadeusza Rydzyka zdobędzie symboliczne procenty. Chodzi jednak o to, że nawet przy tak stosunkowo niskiej liczbie głosów, staje się on ważnym konkurentem dla Dudy.
Już tłumaczymy, o co chodzi. Obecny prezydent ma przeciwko sobie kandydatów opozycji – Małgorzatę Kidawę-Błońską z PO, lewicowego Roberta Biedronia, niezależnego Szymona Hołownię, Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL) i antysystemowego Krzysztofa Bosaka. To jednak jego konkurenci merytoryczni. Duda powinien zaś realnie obawiać się tych polityków, z którymi ma wspólny elektorat.
Nikt, kto popiera Kidawę Błońska czy Biedronia, nie zagłosuje niemal na pewno na reprezentanta PiS-u. Prezydent zapewne może częściowo obawiać się też tego, że ważne procenty podbiorą mu Hołownia (reprezentuje bardziej liberalne oblicze Kościoła) czy Kosiniak-Kamysz (dziś to konserwatywne centrum). Najniebezpieczniejszy może okazać się jednak ultra-katolicki Piotrowski, za którym może stanąć cała machina o. Rydzyka. W porządku, to nadal za mało, by zrobić wynik rzędu np. 5 proc., ale utrata 1-2 proc. będzie bolesna
Tym bardziej, że to jednak nie koniec. Przecież kandydować ma też Marek Jakubiak, który także może przejąć od Dudy 1-2 proc. Tu sprawa jest jeszcze dziwniejsza, bowiem ponoć za jego kandydaturą stoi… PiS. Sama partia oczywiście tego nie potwierdzi, ale media sugerują, że to ugrupowanie Kaczyńskiego pomogło zebrać byłemu posłowi Kukiz’15 podpisy poparcia, by w ten sposób uniemożliwić opozycji skorzystanie z tzw. “opcji atomowej”.
Wpaść we własne sidła
PiS ma więc problem. Ma Jakubiaka, który zbierze Dudzie może 1, może 2 proc. Piotrowski – to samo. Do tego chodzą wspomniani Hołownia i Kosiniak-Kamysz. To już łącznie może nawet 5-6 proc. poparcia, które nie trafi w I turze na konto prezydenta.
Nawet jeśli powyższe nie przeszkodzi politykowi PiS na wygranie I tury, negocjacje przed dogrywką w II będą koszmarem. Nowogrodzka będzie musiała prosić się o współpracę z o. Rydzykiem i trudnym z charakteru Jakubiakiem. Z kolei Hołownia i lider PSL niemal na pewno przekażą swoje głosy na rzecz Kidawy-Błońskiej.
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, pojedynczy 1 proc. wyborców może doprowadzić do sukcesu jednego czy drugiego kandydata w II turze. Jeśli sztab Dudy liczyć, że ta kampania będzie spokojnym spacerkiem, czeka go zimny prysznic.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU