W obozie rządzącym panuje przekonanie, że skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie konstytucyjności zapisów Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej autorstwa Zbigniewa Ziobro, w bardzo dużym stopniu przyczyniło się do gorszych niż spodziewane wyników wyborów samorządowych. Ujawnienie przez Julię Przyłębską tego faktu, na kilka dni przed wyborami, pozwoliło opozycji oraz niezwiązanym z obozem władzy mediom uruchomić narrację, że głosując na Prawo i Sprawiedliwość zwiększa się ryzyko wystąpienia Polski z Unii Europejskiej, co bardzo mocno zmobilizowało wyborców antyPiS, zwłaszcza w dużych miastach.
Sam rząd, jak i najważniejsi politycy PiS przekonują, że to zarzuty wyssane z palca, że miejsce Polski jest w UE i oni są tego gwarantem. Niestety, mimo wielu tygodni forsowania tej narracji, utożsamianie obozu władzy, która depcze wartości europejskie, ostentacyjnie ignorując zasady państwa prawa oraz postanowienie TSUE w sprawie Sądu Najwyższego z widmem możliwego Polexitu wcale nie maleje. Sam Zbigniew Ziobro, choć za wniosek do TK spadły na niego gromy, nie zdecydował się od niego odciąć, ani go wycofać. Wielu komentatorów zastanawiało się jednak, co konkretnie się stanie, gdy Julia Przyłębska i jej koledzy przychylą się do argumentów ministra sprawiedliwości i orzekną o niezgodności z polską ustawą zasadniczą art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu UE (TUE), na mocy którego sędziowie Sądu Najwyższego wysłali do TSUE pytania prejudycjalne. Zdaniem zdecydowanej większości ekspertów od prawa europejskiego, taki wyrok i tak nie będzie miał żadnego praktycznego znaczenia, bowiem nie ma prawnej możliwości zakwestionowania obowiązywania przez polski trybunał unijnego prawa pierwotnego.
Tymczasem okazuje się, że oto Zbigniew Ziobro najwyraźniej zyskał nieoczekiwanego sojusznika w walce z Sądem Najwyższym i TSUE. Tego samego, z którym jeszcze do niedawna toczył boje o kształt prawa regulującego funkcjonowanie nowej KRS i SN. Andrzej Duda, prezydent Polski, który w ostatnich miesiącach wielokrotnie ujawnił swoje eurosceptyczne poglądy, mówiąc o “wyimaginowanej wspólnocie, z której Polska niewiele ma”, czy o opresyjnej UE, która uniemożliwia Polakom zakup zwykłych żarówek, skierował właśnie do Sejmu ustawę o zmianie ustawy o umowach międzynarodowych. Ma ona wprowadzić do polskiego ustawodawstwa instytucję “utraty mocy obowiązującej umowy międzynarodowej”. Uzasadnienie do projektu powinno poważnie zaniepokoić każdego, kto nie chciałby, żeby Polska z dnia na dzień opuściła UE.
“Obecnie w ustawie nie występuje pojęcie utraty mocy obowiązującej umowy międzynarodowej” – czytamy w uzasadnieniu projektu. Autorzy tłumaczą, że obecnie możliwa jest utrata mocy umowy międzynarodowej na drodze jej wypowiedzenia, a to za mało. “W praktyce, umowa międzynarodowa może jednak utracić moc obowiązującą również w inny sposób niż poprzez jej wypowiedzenie” – tłumaczą autorzy ustawy. Jednym z wymienionych powodów jest zaś “całkowity brak możliwości dalszego wykonywania umowy”.
Trudno nie odnieść wrażenia, że oto prezydent Duda postanowił dorzucić swoje trzy grosze do krucjaty Zbigniewa Ziobry i stworzyć prawną możliwość unieważnienia art. 267 TUE na mocy nowych przepisów. Właśnie w sytuacji, w której pojawi się całkowity brak możliwości dalszego wykonywania konkretnego przepisu umowy międzynarodowej (bo niezgodność z polską konstytucją stwierdzi Trybunał Konstytucyjny), jej obowiązywanie zostanie wygaszone. Na taką koincydencję tych dwóch wydarzeń zwrócił uwagę na Twitterze ekonomista z Uniwersytetu Wrocławskiego, Rafał Mundry.
SEJM:
Prezydent Duda złożył projekt ustawy o utracie mocy obowiązującej umowy międzynarodowejPrzesłanką utraty mocy ma być np brak możliwości jej wykonywania
Ziobro złożył wniosek do TK o zbadanie art 267 Traktatu UE
A jeśli będzie on niekonstytucyjny?https://t.co/3U2q4sRkan pic.twitter.com/jLGOHm1jhk— Rafał Mundry (@RafalMundry) November 16, 2018
Czyżby na naszych oczach nastąpiło zawieszenie broni pomiędzy zwalczającymi się dotąd ośrodkami prezydenta i ministra sprawiedliwości oraz sojusz w celu jeszcze bardziej prawdopodobnego “Polexitu”? Może po trzech latach rządów obozu Zjednoczonej Prawicy ktoś jeszcze wierzy w zbiegi okoliczności. Moim zdaniem nie możemy sobie jednak na to pozwolić.
Źródło: Twitter
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU