Wkrótce miną trzy tygodnie od konwencji inaugurującej kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. W miarę zgodnej opinii komentatorów, publicystów i dziennikarzy konwencja była bezpłodna i rozczarowująca. Poza wielkim rozmachem organizacyjnym nie padły żadne konkrety, prezydent nie przedstawił wizji na kolejne pięć lat, nie powiedział dlaczego chce być ponownie prezydentem. W oczy rzuciło się natomiast skrajnie niebezpieczne dla całej kampanii Andrzeja Dudy, sklejenie go z obozem rządzącym.
Urzędnicy prezydenta, wspólnie z politykami Zjednoczonej Prawicy, zaprzeczali i rozmywali obraz partyjności całego przedsięwzięcia. Przekaz, jaki popłynął w ciągu kolejnych dni, podkreślał samodzielność prezydenta. Zresztą sam prezes Kaczyński w swojej mowie laudacyjnej na konwencji, pochwalił głowę państwa za weta do ustaw, które w finalnym rozrachunku były według prezesa dobrym posunięciem dla całej Zjednoczonej Prawicy i miało to świadczyć o jego samodzielności.
Kaczyński z Dudą jakby nagle zapomnieli o kilku spotkaniach, jakie odbyli po prezydenckich wetach ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS. Obaj panowie zapomnieli, że prezydent nie zawetował tych ustaw z powodu głębokiego sprzeciwu, tylko pod presją społeczną, której wyrazem były protesty odbywające się od Zakopanego po Gdańsk. Obaj panowie zapomnieli, jakie przecieki – mające wywierać presję na Dudę – pojawiły się np. w tabloidach, piszących o scenariuszu zastąpienia Andrzeja Dudy Beatą Szydło w wyborach prezydenckich.
Takie niuanse nie przeszkadzają jednak w powtarzaniu do upadłego formułek o samodzielnym prezydencie. Sęk w tym, że wydarzenia z ostatnich dwóch dni pokazują zupełnie coś odwrotnego. Najpierw pojawił się news o zażądaniu przez głowę państwa dymisji prezesa TVP Jacka Kurskiego w zamian za podpisanie ustawy o przekazaniu prawie 2 mld zł. na publiczne media. Nie minęły dwie godziny i w mediach pojawiły się komentarze o “kaczce dziennikarskiej”, co podważa wiarygodność przecieku, jaki prawdopodobnie został wypuszczony z Pałacu Prezydenckiego.
Gorsze jednak jest to, że kolejne informacje mówiły o tym, że Jarosław Kaczyński się na taki układ nie zgodził. Jednak najbardziej bulwersujący jest fakt, że w tak delikatnej sprawie dochodzi do jakiś targów na szczytach władzy. Czy tak wygląda samodzielność prezydenta? Na prostą chłopską logikę, samodzielny Andrzej Duda bez patrzenia na kogokolwiek, a tym bardziej bez dobijania politycznego dealu, powinien zawetować ustawę, bo chyba bliższe jest mu zdrowie pacjentów niż kondycja finansowa pracowników TVP zajmujących się tworzeniem codziennej propagandy. Tym bardziej, że między prezydentem i TVP od dawna nie ma chemii.
Wczoraj wieczorem cała Polska dowiedziała się o spotkaniu prezydenta z prezesem PiS-u w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Można się domyślać, czego dotyczyła rozmowa, bo prezydent ma już niewiele czasu na złożenie podpisu pod pieniędzmi dla TVP, zawetowaniem lub skierowaniem ustawy do upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego.
Mamy do czynienia z dwoma wymiarami całej sytuacji. Pierwszy to udowadnianie przez głowę państwa, że nie jest samodzielny w podjęciu decyzji. Drugim jest skandaliczna próba uprawiana gierek politycznych na najwyższym szczeblu, gdzie przewija się zdrowie tysięcy pacjentów toczących codzienną walkę z chorobami nowotworowymi. Nie ma żadnej samodzielności są tylko układy i układziki.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU