Miesiąc temu premier Mateusz Morawiecki powiedział w Senacie, że poduszka finansowa państwa wystarczy na trzy miesiące. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w dzisiejszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej mówi, że kwietniowe wpływy są niższe o 4,6 mld zł niż w kwietniu ubiegłego roku i o 6,4 mld zł niż w marcu bieżącego roku. Dziennik Gazeta Prawna informuje dzisiaj, że dane opublikowane przed długim weekendem przez Ministerstwo Finansów pokazują, że zrównoważony budżet odszedł w zapomnienie, a marcowa dziura przekroczyła 6 mld zł.
Nie tak dawno Andrzej Duda zapowiedział w Polsat News, że będzie apelował do beneficjentów programu 500 plus, aby nie pobierali świadczenia jeżeli dają sobie radę i nie potrzebują pomocy państwa. W sobotę podczas swojego solowego występu zapowiedział podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych oraz nowego dodatku solidarnościowego. Nikt nie neguje tego, że zasiłek należy podnieść, ale całość wychodzi zabawnie, bo o takim planie mówiła już Jadwiga Emilewicz i nie jest to jakaś nowość. To kopiuj/wklej z konwencji inaugurującej kampanię prezydenta, gdy Morawiecki dawał do zrozumienia, że Duda pomagał zwalczać mafie VAT-owskie.
Gdy z gospodarki płyną sygnały ostrzegawcze, Andrzej Duda zapowiada dodatek solidarnościowy w wysokości 1200 zł, wypłacany przez trzy miesiące dla tracących pracę w wyniku pandemii. Zasiłek dla bezrobotnych to 742 zł brutto i według propozycji ma zostać podniesiony do 1300 zł – Obecny jego poziom nie spełnia nawet funkcji socjalnej, nie starcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb – mówi Rzeczpospolitej Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Połączenie zasiłku z dodatkiem solidarnościowym daje w sumie 2500 zł miesięcznie – To niewiele mniej niż minimalne wynagrodzenie, które wynosi 2600 zł, i natychmiast wiele osób zaczęłoby rozważać, czy opłaca im się pracować – komentuje Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC. Jak wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny, gdyby świadczenie wynosiło 2500 zł, Polska byłaby najhojniejszym krajem wśród państw OECD dla tracących pracę osób o niskich zarobkach (definiowanych jako 67 proc. średniej krajowej). Świadczenie wynosiłoby bowiem 107 proc. tych zarobków. Dla porównania, w Belgii to 90 proc., u naszych sąsiadów Czechów – 65 proc., a w Niemczech – 60 proc. – pisze Rzeczpospolita.
Według szacunków do końca roku może przybyć około miliona bezrobotnych i każdy przez trzy miesiące będzie otrzymywał 1200 zł dodatku solidarnościowego. Kasa państwa pustoszeje, zaczynamy się zadłużać, powoli rozpędza się drukowanie pieniędzy i automatycznie nasuwa się pytanie – czy nas na to stać? Naturalnie państwo powinno wyciągać pomocną dłoń po takim tornadzie epidemicznym, ale efekt może być odwrotny do zamierzonego, na co wskazuje Bernatowicz z Business Centre Club.
Dodatek solidarnościowy to na razie kiełbasa wyborcza, bo za słowami nie poszły czyny. W przypadku zasiłku dla bezrobotnych – który bezapelacyjnie należy podnieść – jest taka ciekawostka. Koalicja Obywatelska złożyła poprawkę do tarczy 3.0, która podnosi kwotę bazową zasiłku dla bezrobotnych do 1800 zł brutto. 5 dni temu PiS odrzucił tę poprawkę.
Źródło Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU