Mimo iż afera emailowa zatacza coraz szersze kręgi i zachodzi obawa, że wkrótce kręgów zabraknie, rządzący nie przedstawili jak dotąd żadnych twardych dowodów na to, że za cyberatakami faktycznie stoją Rosjanie, że dokonano włamań na konta pocztowe kogokolwiek poza szefem Kancelarii Premiera, a tym bardziej dowodów na to, że włamano się również do elektronicznej korespondencji parlamentarzystów opozycji.
Wątpliwości mają nie tylko przedstawiciele środowisk opozycyjnych, ale także posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Wiarygodności rządowej narracji nie dodaje anonimowe pismo od policji, które otrzymało już bodaj 150 osób. Pismo jest anonimowe, ponieważ nikt się pod nim nie podpisał, ale – co ciekawe – numer telefonu wskazany do kontaktu, odsyła do Kancelarii Premiera, gdzie jednakże adresaci korespondencji nie otrzymują żadnych istotnych informacji.
Cała sytuacja wygląda na dość gorączkową próbę przykrycia niekompetencji służb specjalnych, które są bezpośrednio podporządkowane politykom PiS i nie zawahano się użyć policji do operacji siania zamętu informacyjnego i rozmydlania odpowiedzialności za druzgocącą słabość państwa.
„Atak hakerski” zdaje się być idealnym wytrychem dla cynicznych i zdegenerowanych przedstawicieli obecnego obozu rządzącego. Pod „atak hakerski” będą podciągać wszelkie informacje o nieprawidłowościach w różnych obszarach państwa i niekompetencji przedstawicieli tej ekipy. Nie zawahają się przy tym zaatakować swoich politycznych oponentów zadających niewygodne pytania i zarzucić im igranie z narodowym bezpieczeństwem, choć to rządzący, a nie opozycja mają na ten obszar kluczowy wpływ i pełną decyzyjność.
Nie dajmy się nabrać. Atak hakerski to jedno, a nikczemność, niegodziwość, podłość i niekompetencja osób sprawujących wadzę, to zupełnie co innego.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU